W KSM Krosno nie przyjmują zwalania winy na tor

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Patryk Malitowski
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Patryk Malitowski

Nie tak zapewne wyobrażali sobie początek sezonu zawodnicy i działacze KSM Krosno. Kolejna przegrana i to na własnym torze nie napawa optymizmem.

Krośnianom po raz kolejny nie udało się dopisać ligowych punktów do tabeli Nice PLŻ. Tym razem lepsi okazali się zawodnicy Polonii Piła.  Przegrana nie bolałaby tak bardzo miejscowych, gdyby strata do drużyny gości była mniejsza.

Niezadowolenia po tym spotkaniu nie ukrywał wiceprezes KSM Krosno Wojciech Zych.
- Początek meczu nie zapowiadał się aż tak źle. Później zespół z Piły się przełożył i zaczęli jechać. Przede wszystkim wygrali równym składem. My mieliśmy w swoim składzie duże dziury. Jedynie nie można mieć pretensji do Ernesta Kozy i Marcina Rempały. Reszta zawodników na czele z Clausem Vissingiem pojechała poniżej oczekiwań. To jest I liga, jest trudno. Czekamy teraz na kolejny mecz tym razem z Orłem Łódź. Wszyscy przeciwnicy są bardzo trudni. Jednak będziemy szukać swojej szansy na wygraną.

Po spotkaniu zawodnicy KSM Krosno narzekali na stan krośnieńskiego toru. Jednak wiceprezes Wilków nie chce słuchać takiego tłumaczenia. - Nie ma narzekania na tor. Przyjeżdża obca drużyna i nie narzeka, jedzie i wygrywa mecze. Przyjechała drużyna z Daugavpils i wygrała, przyjechała Piła i co, też narzekali? Nie. Pojechali i wygrali mecz. Nie ma co narzekać tylko trzeba jechać - dodał nasz rozmówca.

Źródło artykułu: