Łodzianie nie pozostawili złudzeń i rozbili Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk 58:31. Tym razem na stadionie obecny nie był Witold Skrzydlewski. Prezes Orła był bardzo zaskoczony wynikiem, który osiągnęła jego drużyna. - Kiedy usłyszałem wynik, to najpierw myślałem, że to my przegraliśmy do 31. Byłem przekonany, że to gdańszczanie nas zlali. Zadzwoniłem do trenera i zapytałem, jak to możliwe, że dostaliśmy w takich rozmiarach, bo powinna być chociaż walka. Usłyszałem jednak, że to my wygraliśmy. Musiałem z tego wszystkiego jeszcze raz sprawdzić wynik. To ciekawe, bo jechaliśmy z drużyną, która była na topie. Zrobiliśmy im niezłego psikusa - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Witold Skrzydlewski.
Sponsor Orła był również zadowolony z występu Tomasza Gapińskiego, który w ostatnich dniach podpisał kontrakt z jego zespołem. - Sezon zaczął się dla nas pechowo. Schlein, który jest naszym drugim liderem, już się rozwalił. Cook nie trafił z formą. Tungate drugi raz z rzędu nie może przyjechać na mecz. Puszakowski nie zachwycił. Kłopotem Adamczaka jest sprzęt. Można więc powiedzieć, że mamy zawodników i nie mamy - stwierdził Skrzydlewski.
Co ciekawe, prezes Orła przekonuje, że w jego dotychczasowej prezesurze negocjacje z Tomaszem Gapińskim były tymi najkrótszymi. Obie strony do porozumienia doszły w rekordowo szybkim tempie. - Wzięliśmy Gapińskiego, bo pojawiła się okazja. Chciał go nasz trener. Postawiliśmy sobie warunki, a rozmowy trwały dokładnie 30 sekund. Od razu wszystko zaakceptowałem i kazałem szyć kewlar. Tak szybko zawodnika do zespołu jeszcze nie załatwiłem - podsumował Skrzydlewski.
ZOBACZ WIDEO Nice PLŻ: Orzeł - Wybrzeże: Sundstroem obronił się przed atakami Gapińskiego
{"id":"","title":""}