Drużyna MRGARDEN GKM-u Grudziądz dopiero w ostatnim wyścigu zapewniła sobie zwycięstwo. Na wysokości zadania stanął Krzysztof Buczkowski, który zwyciężył po świetnym ataku na Macieju Janowskim. - Bohaterów jest kilku, jesteśmy przecież drużyną. Tomek Gollob zrobił świetny wyścig, Rafał Okoniewski także jechał znakomicie. Wiedzieliśmy, że ten mecz nie będzie się toczył, jak ten pierwszy, gdzie wszystko i wszystkim wyszło. Wtedy było o wiele spokojniej. Tutaj raz wygrywali gospodarze, innym razem goście i tak było na przemian. Jeden bieg mógł odwrócić losy meczu. Całe szczęście udało się. Wreszcie na naszą korzyść w 15 wyścigu, z czego się cieszę - powiedział Krzysztof Buczkowski.
Wychowanek GKM-u Grudziądz od początku sezonu startuje w parze z Rafałem Okoniewskim. Na ten moment jest to najsilniejsza para wśród podopiecznych trenera Roberta Kempińskiego. - Wydaje mi się, że ta nasza para z Rafałem funkcjonuje bardzo dobrze, przynajmniej w Grudziądzu. Dobrze się rozumiemy zarówno na torze, jak i poza nim. Całe szczęście dorównuję szybkością do Rafała i możemy stworzyć naprawdę zgraną parę. W tym piątym biegu, nie miałem w ogóle szybkości i ledwo co dowiozłem tę jedynkę. Później poszły już korekty i było w porządku. Cieszę się, ale jestem bardzo zmęczony i psychicznie i fizycznie. Takie mecze naprawdę kosztują nas wiele - zaznaczył "Buczek".
Po raz kolejny przyzwoicie spisali się grudziądzcy młodzieżowcy, którzy łącznie zgromadzili 7 punktów i 2 bonusy. Jest to na pewno dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami, bo progres jest widoczny zarówno w jeździe Marcina Nowaka jak i Mateusza Rujnera. - Wystarczy tylko odjąć punkty juniorów i robi się wynik niekorzystny dla nas. Oni robią też świetną robotę. Te 2-3 oczka z ich strony to jest dużo, Wiadomo, że mają ambicje na więcej i jak najbardziej im kibicuję, żeby to ruszyło z większym impetem, ale jak na razie nie jest źle. Trzeba pracować jeszcze ciężej - mówił.
ZOBACZ WIDEO Magnus Zetterstroem - wiek w żużlu nie jest granicą
{"id":"","title":""}
Wyniki pierwszych spotkań pokazują, że PGE Ekstraliga może być w tym roku bardzo silna, a zarazem nieprzewidywalna. Świadczyć może o tym chociażby mecz Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra z ROW-em Rybnik, gdzie faworyt był tylko jeden, a zwycięstwo rozstrzygnęło się dopiero w ostatnim biegu. - Co do meczu Falubazu z ROW-em Rybnik to było to dziwne spotkanie, można powiedzieć, że w śniegu. Takie anomalia pogodowe często się nie zdarzają. Na pewno nie zazdroszczę gospodarzom i gratuluję Zielonej Górze zwycięstwa. Po tym meczu widać, jaka ta liga jest silna. Nikogo nie można skazywać na porażkę, bo to nie ma sensu - powiedział Buczkowski.
Na kolejny mecz grudziądzanie wybiorą się do Rybnika, który nie rozegrał jeszcze żadnego spotkania na własnym torze ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne. Krzysztof Buczkowski nie miał okazji startować na tym torze po przebudowie, jednak liczy na to, że będzie on dobrze przygotowany i wreszcie dopisze pogoda. - Nie jeździłem długo w Rybniku, tym bardziej po przebudowie. O ile wiem z opowiadań, jest to tor przyczepny i do ścigania, więc trzeba jechać. Nie możemy wybierać i patrzeć na innych, tylko jeździć na tym, co gospodarze nam przygotują. Mam tylko nadzieję, że będzie dobry tor i wreszcie przestanie padać, a wynik rozstrzygnie się w sportowej walce. Ani dla nas, ani dla Rybnika nie będzie to mecz o życie. Mamy dopiero początek sezonu i trzeba jechać jak najlepiej się w danym momencie potrafi. Dzisiaj możemy być zadowoleni z siebie, a jutro jest kolejny dzień i trzeba jechać dalej - zakończył.