Ze względu na możliwości finansowe, kluby z Opola i Rawicza spotkają się między sobą, a oprócz tego będą rywalizować w Nice Polskiej Lidze Żużlowej jedynie na własnym torze. Istotna dla finansów jest frekwencja na trybunach. Po dwóch pierwszych meczach włodarze Kolejarza Opole mają w tej sprawie mieszane odczucia.
Wygraną inaugurację z Polonia Bydgoszcz oglądało z wysokości trybun przeszło trzy tysiące kibiców. Problem w tym, że na ostatnim meczu z Lokomotivem Daugavpils trybuny świeciły w zasadzie pustkami. Frekwencja wyniosła bowiem zaledwie 800 widzów.
Spodziewaliśmy się, że na mecz z Łotyszami przyjdzie zdecydowanie więcej fanów i nie ukrywam, że jesteśmy rozczarowani - przyznaje prezes, Andrzej Hawryluk. - Jeżeli taka niska frekwencja by się utrzymała, to będziemy mieli problem. Pojawiłoby się wówczas pytanie, czy żużel w Opolu ma sens. Ciągniemy przecież ten wózek właśnie dla kibiców - dodaje.
Opolanie liczą mimo wszystko, że niska frekwencja na ostatnim meczu była jedynie wypadkiem przy pracy. - Było dość chłodno i kibiców mogła odstraszyć po prostu pogoda. Na razie nie wyciągamy jakichś dalekich wniosków. Zobaczymy jak będzie z frekwencją na naszym kolejnym spotkaniu. Jesteśmy realistami, ale oczekujemy, że na każdym meczu będzie co najmniej dwa tysiące widzów - zaznacza prezes Kolejarz.
Opolanie rozegrają kolejne zawody w niedzielę 8 maja. Podejmą wówczas Stal Rzeszów.
ZOBACZ WIDEO Miśkowiak: łatwiej się jeździ, gdy tak prezentują się koledzy z drużyny (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Szkoda trochę że posypał się ten silnik Pawłowi bo na starcie 1 wyści Czytaj całość
Ale żużel to żużel - nie zawsze ci Czytaj całość