Jarosław Galewski: Na jakim etapie są w tej chwili pana przygotowania do nadchodzącego sezonu?
Jarosław Hampel: Można powiedzieć, że okres przygotowawczy w moim przypadku praktycznie już się zakończył. Wszystkie podstawowe i najważniejsze sprawy są już właściwie zapięte na ostatni guzik. Trzeba jeszcze tylko dograć pewne szczegóły i wtedy spokojnie będzie można myśleć o wyjeździe na tor. Poza przygotowaniami fizycznymi, dopracowane są już wszystkie sprawy sprzętowe. Silniki stoją już gotowe. Tak naprawdę mógłbym już teraz wyjechać na tor.
Na czym przede wszystkim skupiał się pan w okresie przygotowawczym?
- Przede wszystkim pragnę podkreślić, że bardzo ciężko pracowałem nad sobą. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby być przygotowanym jak najlepiej zarówno pod względem fizycznym jak i mentalnym. Nie ukrywam, że mam wyraźnie nakreślone cele i będę z uporem dążył do ich realizacji. Myślę, że to bardzo istotna sprawa. Oczywiście, poza tym dużą wagę przykładem do kwestii sprzętowych. Poczyniłem naprawdę niemałe wydatki na sprzęt i wierzę, że to zaprocentuje. Zakupy były naprawdę obfite. Poza tym, w przyszłym sezonie będę testował i sprawdzał kilka nowych rozwiązań. Zobaczymy, jakie będą tego efekty.
Kiedy planuje pan wyjechać na tor?
- Myślę, że będzie to możliwe w pierwszym tygodniu marca. Takie są przynajmniej moje plany.
Jakie cele stawia sobie Jarosław Hampel przed początkiem nowego sezonu?
- Zacznę od planów drużynowych. Nie ukrywam, że wraz z kolegami zrobimy wszystko, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. Bardzo bym chciał, żeby Unia z powodzeniem walczyła o miano najlepszej drużyny w naszym kraju. Poza tym, moim wielkim celem są Indywidualne Mistrzostwa Polski. Zrobię wszystko, żeby znaleźć się w finale tych rozgrywek i odegrać tam jedną z głównych ról. Jak wiadomo, jeszcze nigdy nie byłem najlepszym polskim żużlowcem i dlatego nie ukrywam, że ta impreza ma dla mnie naprawdę duże znaczenie. I na koniec wypada wspomnieć o eliminacjach do cyklu Grand Prix. Można powiedzieć, że powrót do żużlowej elity jest dla mnie celem numer jeden.
Wywołał pan temat Grand Prix. Od dłuższego czasu próbuje pan powrócić do tego cyklu. Zdaniem wielu osób w rywalizacji o miano najlepszego zawodnika naszego globu już od kilku sezonów wyraźnie widać brak pana osoby. Czy w związku z tym czynił pan jakieś specjalne przygotowania pod kątem tegorocznych eliminacji?
- Powiem szczerze, że żadnych specjalnych przygotowań nie było. Wszystko przebiegało normalnym cyklem. Wydaje mi się, że nie ma możliwości, żeby przygotować się jakoś wyjątkowo na dwie czy trzy imprezy w sezonie. Należy przecież pamiętać, że rywalizację rozpocznę od ćwierćfinałów. Dopiero później czeka mnie jazda w półfinałach i wielkim finale. Co więcej, eliminacje do cyklu Grand Prix odbywają się w dalszej fazie sezonu. Myślę, że do tego czasu będę już w stu procentach wjeżdżony w sezon, co pozwoli mi na podjęcie rywalizacji w pełnym tego słowa znaczeniu.
Porozmawiajmy o lidze polskiej. Czy podziela pan pogląd, że nadchodzący sezon będzie niesłychanie wyrównany?
- Oczywiście, że tak! Jestem przekonany, że nadchodzące rozgrywki będą miały bardzo zacięty przebieg. Proszę mi wierzyć - liga będzie na pewno bardzo wyrównana. Składy poszczególnych zespołów są na tyle ciekawe, że w tej chwili trudno wskazywać murowanych faworytów. Do walki o czołowe pozycje może włączyć się naprawdę wiele drużyn. Naprawdę trudno wyrokować.
Tym głównym faworytem wydaje się być jednak pana zespół. Kto w pierwszej kolejności może zagrozić leszczyńskiej Unii?
- Powiem panu szczerze, że nie stawiałbym nas w roli jakiegoś głównego czy murowanego faworyta. Na pewno pod względem personalnym jesteśmy silnym zespołem. O naszej sile świadczą również ostatnie sezony, w których Unia walczyła o najwyższe laury. Nie należy jednak zapominać o innych drużynach. Mimo wszystko bardzo wymagającym rywalem będzie toruński Unibax. Swoją wartość ma nadal Częstochowa, która będzie groźna mimo odejścia Sebastiana Ułamka. Nie zapominajmy o Zielonej Górze, która z pewnością będzie chciała odegrać znaczącą rolę i ma ku temu solidne podstawy. To wszystko sprawia, że wolałbym się wstrzymać z wskazywaniem faworytów nadchodzących rozgrywek.