- Zjedliśmy sporo nerwów, ale ostatecznie cieszymy się ze zwycięstwa. Liga jest strasznie wyrównana i nie ma łatwych spotkań. Mecz z Falubazem można opisać jednym słowem - horror. Takie mecze doprowadzają mnie prawie do zawału. Może kibicom to się podoba, ale mi niedługo pęknie serce - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, szkoleniowiec grudziądzkiego zespołu, Robert Kempiński.
Losy spotkania ważyły się do ostatniego biegu. W nich lepiej ciśnienie wytrzymali gospodarze. Jednym z ojców zwycięstwa był z pewnością Antonio Lindbaeck, który w końcu pojechał na miarę swoich możliwości przy Hallera. - Czasem trzeba odsunąć zawodnika od składu, żeby zastanowił się nad sobą i przemyślał kilka spraw. Widać to na przykładzie Lindbaecka, który miał mocno średni początek sezonu, a teraz jest czołowym jeźdźcem naszego zespołu - mówi "Kempes".
Grudziądzkich kibiców najbardziej rozczarowuje postawa Artioma Łaguty. Rosjanin został odsunięty od składu i mecz z Ekantor.pl Falubaz Zieloną Górą obejrzał z trybun. Kempiński nie wie jeszcze, czy da mu kolejną szansę podczas najbliższego spotkania w Lesznie. - Ma sporo do myślenia. Teraz przez tydzień będę z dala od tego wszystkiego, bo idę do szpitala na operację. W spokoju będę wyciągał wnioski i zastanawiał się nad składem na wyjazd do Leszna. Wszędzie idzie walczyć o zwycięstwo. Tak samo w Grudziądzu, każdy kto przyjdzie ma szansę na sukces. W sporcie nie idzie nic zaplanować - twierdzi trener MRGARDEN GKM-u Grudziądz.
Największym mankamentem grudziądzkiej ekipy są spotkania wyjazdowe, gdzie widzimy zupełnie inne oblicze GKM-u niż w meczach przy Hallera. W związku z tym żółto-niebieskim ciężko będzie o wywalczenie kilku kluczowych punktów bonusowych. - Czasem sam myślę o tym, dlaczego na wyjazdach idzie nam aż tak słabo. Zastanawiający jest fakt, że do połowy meczu trzymamy wynik, a później nie istniejemy. Zazwyczaj ma miejsce odwrotna sytuacja. Po słabszym początku zawodnicy wyciągają wnioski i jadą coraz lepiej. Mam nadzieję, że w dalszej części sezonu będzie szło nam coraz lepiej - kończy Kempiński.
ZOBACZ WIDEO Trener Stali Gorzów: Nie spodziewałem się, że tak ich rozbijemy (źródło TVP)
{"id":"","title":""}