Włókniarz cieszy się, że nie skreślił Jonassona. Był moment zwątpienia

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

Tomas H. Jonasson podniósł się po słabym początku sezonu, a w ostatnich meczach zaczął urastać do roli lidera Włókniarza. - Powiem szczerze, że był moment, gdy Szwed rzeczywiście zasługiwał na to, byśmy odstawili go od składu - mówi Michał Finfa.

Częstochowianie wygrali ostatnie trzy mecze z krośnianami, bydgoszczanami i krakowianami. Duży udział w każdym z tych zwycięstw miał Tomas H. Jonasson. Szwed zdobył z krakowianami dwanaście punktów i dwa bonusy. Wcześniej, przeciwko Polonii Bydgoszcz, uzbierał jedenaście oczek. Jonasson nie przypomina już zawodnika, na którego spadała zewsząd fala krytyki na starcie sezonu.

- Dużo osób domagało się, byśmy po kilku nieudanych meczach z Tomasa po prostu zrezygnowali. Powiem szczerze, że były momenty, że rzeczywiście na to zasługiwał. Gdy go kontraktowaliśmy, mieliśmy od niego dużo większe oczekiwania. Postanowiliśmy jednak pójść inną drogą. Nie skreśliliśmy Tomasa, a zamiast tego woleliśmy z nim rozmawiać - mówi menedżer Eko-Dir Włókniarz Częstochowa, Michał Finfa. - Wiedziałem, co jest mniej więcej przyczyną jego słabszych występów. Postanowiliśmy mu zaufać, oczekując, że jego słabsza dyspozycja niebawem ulegnie poprawie. Nie chcę zapeszać, ale wygląda na to, że to, co najgorsze Tomas rzeczywiście ma już za sobą. W ostatnich meczach prezentował się bardzo dobrze i zaczął wyrastać nawet na lidera naszego zespołu. Oby było tak do końca sezonu - dodaje.

Dzięki ostatnim wygranym spotkaniom Włókniarz poprawił wyraźnie swoją sytuację w ligowej tabeli. Częstochowianie mają po pięciu meczach w dorobku sześć puntów i mogą jeszcze włączyć się do walki o finał Nice PLŻ. - Korzystając z chwili wolnego wykonałem własną analizę pod kątem tego, jak wygląda nasza sytuacja i o co możemy jeszcze walczyć. Wygląda to całkiem optymistycznie i nic nie jest jeszcze stracone. W ostatnim czasie zanotowaliśmy kilka zwycięstw i mogą one nam pomóc włączyć się do rywalizacji o wyższe cele. Wszystko zweryfikuje tak naprawdę najbliższa przyszłość. Na chwilę obecną tabela ligowa nie odzwierciedla w mojej opinii potencjału i dokonań poszczególnych zespołów - zaznaczył Finfa.

ZOBACZ WIDEO Gwiazdy na żużlu. "Będą Radwańska, Włodarczyk, Małysz..." (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Pytany o to, czy jego zdaniem Włókniarz włączy się do walki o awans do PGE Ekstraligi, odparł: - Tak jak wspominałem przed sezonem, celem jest wygrywanie kolejnych meczów. Wcześniej były z tym problemy, ale teraz w końcu się to nam udaje. To, czy da nam to finał rozgrywek czy też miejsce w pierwszej czwórce tabeli, dopiero zobaczymy. Myślę, że sytuacja wykrystalizuje się w okolicach końca czerwca, kiedy już objedziemy więcej niż połowę swoich meczy ligowych. Wtedy będziemy już wiedzieć co możemy osiągnąć i do czego możemy aspirować na koniec rozgrywek.

Menedżer Włókniarza uspokaja przy okazji, że z atmosferą w zespole nie ma żadnego problemu. Spięcie po między Rafałem Trojanowskim a Sebastianem Ułamkiem, o którym głośno było w mediach, zakończyło się zgodą tych zawodników. - Myślę, że nie ma co wracać do całej sytuacji. Jeden z panów zareagował po tym zdarzeniu emocjonalnie, ale po głębszych analizach sprawa ta została wyjaśniona. Nie jest na pewno tak, że na treningach panuje niezdrowa rywalizacja i zawodnicy walczą tam ze sobą o skład. Rafał Trojanowski sam zresztą przyznawał w późniejszym wywiadzie, że on już wcześniej wiedział, że w nadchodzącym meczu nie pojedzie. Zawodnicy startowali po prostu w kilku wyścigach spod taśmy i doszło do pechowego, zupełnie przypadkowego upadku - podsumował Finfa.

Źródło artykułu: