Łaguta, który w poprzednim sezonie urastał do roli lidera zespołu, ma za sobą zupełnie nieudany start ligowego sezonu w Polsce. Po kilku meczach, w których nie przekraczał granicy trzech punktów trener Robert Kempiński odstawił go od składu. Rosjanin wrócił do zespołu na mecz w Lesznie, ratując swoją drużynę od totalnej klęski. Uzbierał szesnaście punktów, a MRGARDEN GKM Grudziądz przegrał 35:55.
- Nie lubię jak trener odstawia mnie od składu, ale faktycznie miałem na początku sezonu problemy z moimi silnikami i rozumiem jego decyzję. Nie czułem się dobrze na motocyklu i nie miałem prędkości, jakiej bym oczekiwał. W ostatnim czasie byłem jednak u moich tunerów i moc w sprzęcie rzeczywiście wróciła. Nie będę wymieniać nazwisk, ale niektórzy tunerzy z polski też mi w tym pomogli - wyjaśnił po meczu Artiom Łaguta.
Rosjanin przyznaje, że odjechał w niedzielę w Lesznie najlepsze zawody w tym sezonie. Martwi się jednak wysoką porażką swojego zespołu i postawą kolegów. - Zrobiłem to, co do mnie należało. Liczyliśmy oczywiście na to, że uda nam się powalczyć o lepszy wynik, by mieć nadzieję na punkt bonusowy. Każdy pamięta już z poprzedniego sezonu, że w meczach wyjazdowych można było na mnie liczyć. Szkoda, że koledzy z drużyny nie dołożyli swoich puntów. Im na wyjazdach jak widać nie idzie - skomentował.
Dzięki udanej postawie w Lesznie Rosjanin może być spokojny o zachowanie miejsca w składzie. - Trener Kempiński już gratulował mi tego występu. Zapytałem go, czy na pewno pojadę w następnym spotkaniu. Odparł, że niedługo dostanę odpowiedź - mówił po meczu Łaguta.
ZOBACZ WIDEO Walasek: jechałem z myślą, że to mój ostatni mecz (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}