WP SportoweFakty: Na mecz w Rzeszowie powołał pan dwóch debiutantów. Ponadto dla Brady'ego Kurtza było to pierwsze oficjalne spotkanie na polskich torach. Australijczyk spisał się chyba bardzo dobrze.
Janusz Michaelis: Ciężko mi ocenić obu tych zawodników na podstawie jednego meczu. To są typowi Anglicy, którzy zawsze ścigają się na krótkich torach. W Rzeszowie jest natomiast jeden z najdłuższych w Polsce. Do tego dochodzi zupełnie inna nawierzchnia. Uważam, że na ocenę jest jeszcze troszkę zbyt wcześnie. Widać było że Kurtz się dopasował do tego toru i zaczął punktować. Newman miał większe problemy, ale też jechał w kontakcie z rywalami. Myślę, że z obu tych zawodników będziemy mieli pożytek.
Początek sezonu mieliście bardzo udany. To chyba głównie zasługa seniorów.
- Tak, zgadzam się z tym. Uważam, że coraz więcej musimy zacząć oczekiwać od Arka Pawlaka. To jego ostatni rok startów wśród juniorów. Jeśli dalej będzie tak jeździł, to w dorosłym żużlu nie zaistnieje. Ten zawodnik musi się bardzo mocno wziąć do pracy. Jeśli nie wyciągnie wniosków, no to trudno. Natomiast reszta naszej młodzieży jest jeszcze nie opierzona. U Bartka Hassy logistycznie wszystko jest poukładane. Ma bardzo fajny team. Brakuje mu tylko mocnej jazdy, takiego ostrego przetarcia. Widać było, że w pierwszym biegu się chłopak speszył. Ze startu wyszedł dobrze, ale później rozglądał się na wszystkie strony. Myślę, że na prawdziwe ściganie przyjdzie jeszcze u niego czas.
ZOBACZ WIDEO Walasek: jechałem z myślą, że to mój ostatni mecz (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
W połowie meczu było sporu upadków. One wynikały z przygotowania toru czy z błędów zawodników?
- Uważam, że zbyt oszczędnie postąpiono ze zraszaniem tego toru. Gdyby był bardziej nawodniony, to by się lepiej skleił. Wiadomo, że żadna kucharka nie upiecze ciasta bez mleka czy wody, które to ciasto sklejają. Tak samo jest z torem. Im więcej wody, tym tor bardziej się klei. Wtedy nawierzchnia byłaby bezpieczniejsza do jazdy. W przypadku, kiedy tor jest tak lekko polewany, to robi się po prostu żwirowisko. Tutaj tak właśnie było. Na torze pojawiło się kilka niespodzianek. Lepiej też zostawić te koleiny odkryte, żeby zawodnicy o nich wiedzieli, a nie zasypywać. Trzeba było po prostu nalać wody i przygnieść tor. Wtedy mielibyśmy zupełnie inną jazdę. Oczywiście, w żadnym wypadku nie mówię że tor był tutaj preparowany. Każdy robi tor pod siebie.
Norbert Kościuch zdrowy?
- Tak, cały i zdrowy. Postanowiłem jednak dać mu odpocząć. To był mocny strzał o tor. Pękł kask i bolały go nieco kręgi. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu narażać jego zdrowia.
Wadim Tarasienko nie pojechał w biegach nominowanych. Czym to było spowodowane?
- Wygrał jeden bieg, ale później tak przestraszył się tych kolei, że widziałem u niego większe oczy niż okulary.
51:36. Jak to wygląda w kwestii walki o punkt bonusowy?
- To jest dużo. Mamy jednak swój specyficzny tor. Zawodnicy innych drużyn bardzo ciężko asymilują się z naszą nawierzchnią. Natomiast my świetnie go rozumiemy. Najlepszym dowodem były piątkowe zawody młodzieżowe. Zdobyliśmy w nich 50 punktów, gdzie rywalami były takie zespoły jak Stal Gorzów czy Ostrovia. Widać, że nawet młodzież jest bardzo dobrze przysposobiona do naszego toru. Myślę że tym bardziej seniorzy.
Ma pan chyba ból głowy przy ustalaniu składu na mecz. Liderami drużyny są Szczepaniak i Kościuch. Nieźle radzili sobie też Pedersen i Tarasienko. W Rzeszowie z dobrej strony pokazał się natomiast Brady Kurtz. A przecież są jeszcze Świst, Dolny, Newman i szerokie grono obcokrajowców.
-
Zobaczymy. Zawrót głowy na pewno będzie. Musimy to wszystko przemyśleć. Być może teraz damy odpocząć Tarasience, a pojedzie Pedersen, Kurtz czy Dolny.
Jakby ocenił pan tabelę Nice PLŻ? Wydaje się że Lokomotiv jest nie do zatrzymania.
- Też tak myślę. Zobaczymy tylko, o co oni będą walczyć w tym sezonie. Tego jeszcze nikt nie wie. Jeśli znowu będzie tak, że wywalczą tytuł i nie awansują do Ekstraligi, to ja nie wiem po co ten wysiłek i wydane pieniądze.
Rozumiem, że pana zdaniem Lokomotiv powinien zostać dopuszczony do Ekstraligi?
- Ja tak uważam. Skoro zostali dopuszczeni do polskiej ligi, to powinni otrzymać pełnie praw. Ktoś, kto ich dopuścił do polskich lig powinien zdawać sobie sprawę, że ta drużyna może z czasem jeździć w Ekstralidze. Wyginanie przepisów w trakcie jest moim zdaniem niepoważne i niezdrowe.
W kontekście Ekstraligi. Dziś, kluby z Nice PLŻ nie pchają się do Ekstraligi, bo żeby z powodzeniem tam jeździć trzeba od razu "kupić" kilku topowych i drogich zawodników. Klubów z Nice PLŻ nie stać na jazdę w elicie, bo ta jest po prostu zbyt mocna. Nie lepiej powiększyć Ekstraligę?
- Też tak mówię. W Ekstralidze powinno być co najmniej 10 zespołów. Tyle samo powinno występować w I lidze. A pozostałości, to już taka typowa II liga. Tam też byłoby ciekawie. Jest bardzo wielu zawodników, którzy nie łapią się do składów. Z tych rezerw można byłoby zrobić porządną ligę. Oczywiście, trzeba zbilansować przy tym warunki finansowe. Nie może być tak, że zawodnicy będą w niej brali takie pieniądze jak w Nice Lidze czy Ekstralidze. Jeśli w Ekstralidze byłoby dziesięć zespołów, to automatycznie potrzebujemy dodatkowych 16 zawodników do niższych lig. Wzrosłoby zatrudnienie. Myślę, że GKSŻ i Ekstraliga muszą ten temat przemyśleć. Formuła rozgrywek z pewnością by się znalazła.
To już na koniec. W Nice Lidze już się chyba utrzymaliście. Co dalej?
- Przed sezonem mieliśmy cel, by utrzymać się w lidze. Optymalnie byłoby zająć miejsce w środku tabeli. Jeśli jednak zawodnicy będą dobrze jechać, to absolutnie nie będziemy ich hamowali. Mieliśmy jak dotychczas jedną wpadkę. Chcemy wygrać pozostałe mecze, jakie mamy u siebie. Nie celujemy w żadne konkretne miejsce. Mamy kim jechać. Zaplecze finansowe też jest stabilne. Chcemy zadowolić kibiców. Wiadomo, że kibic najbardziej zadowolony jest wtedy, kiedy są zwycięstwa na własnym torze.
Rozmawiał Radosław Gerlach