Greg Hancock został przed sezonem sprowadzony do Get Well Toruń, aby kreować znakomite wyniki. W meczu z Betardem Spartą Wrocław z pewnością pokazał, że stać go na wyśmienitą jazdę i był jednym z głównych architektów pogromu, jaki Anioły sprawiły wicemistrzowi Polski. - To wspaniale dla nas. Świetna regeneracja po tym, co stało się w Gorzowie. Teraz widać, jak łatwo to może się stać po drużynie z Wrocławia. Kiedy wejdziesz w mecz lewą nogą, wtedy ciężko wrócić na właściwe tory. W niedzielę to my obraliśmy właściwą ścieżkę i pokazaliśmy, że stać nas na wielkie rzeczy - podkreśla Amerykanin.
W poprzednim domowym starciu toruńskiego zespołu było bardzo mało walki na dystansie. Kiedy na Motoarenę przyjechała Unia Tarnów, szczególnie w drugiej serii gospodarze przegrywali starty i nie mogli zbyt wiele osiągnąć na trasie. Zupełnie inaczej było w niedzielne popołudnie, kiedy to zawodnicy z grodu Kopernika potrafili regularnie wyprzedzać swoich rywali. - To jest taki toruński tor jaki wszyscy znają i uwielbiają. Teraz próbowano tutaj dorzucić trochę materiału i wygląda na to, że cel został osiągnięty. Czapki z głów przed tymi, którzy go przygotowali - podkreśla Hancock.
Jedynym wyścigiem, którego niespełna 46-letni zawodnik nie zakończył całkowitym sukcesem była gonitwa numer jedenaście niedzielnych zawodów. Wówczas Amerykanin zaliczył defekt motocykla, poprzedzony kapitalną walką z Maksymem Drabikiem. Co było powodem? - Zakończyłem ten bieg z przebitą oponą. Wydaje mi się, że przyczyną był kontakt między mną a Maksymem Drabikiem na łuku. Co mogę powiedzieć, byłem zdenerwowany, bo nigdy nie chce się oddawać punktów, ale takie jest to ściganie - komentuje z uśmiechem "Grin".
29 maja drużyna Get Well Toruń jedzie na wyjazd do Grudziądza. Zwycięstwo z niedzieli powinno wpłynąć pozytywnie na zespół Jacka Gajewskiego i dodać mu pewności siebie. - To będzie dla nas dodatkowe natchnienie. Wiemy, że jesteśmy dobrą drużyną, i że możemy wygrywać wyścigi. W meczu z drużyną z Wrocławia zaczęliśmy dobrze, dobrze skończyliśmy i teraz jedziemy tam ze sporą dawką pozytywnej energii - zakończył trzykrotny mistrz świata.
ZOBACZ WIDEO Wanda - Orzeł: kosztowny błąd Budzynia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}