Damian Stalkowski po raz drugi dostał szansę startu z gryfem na plastronie w tym sezonie. Zawodnikowi formacji juniorskiej po spotkaniu nie schodził uśmiech z twarzy. - Czekałem na taki mecz! Po słabym występie w Daugavpils teraz muszę być zadowolony. Kto by nie był w moim przypadku. Naprawdę jestem szczęśliwy. Były to moje pierwsze indywidualne zwycięstwa w lidze. Mało brakowało, a mógł być nawet komplet w trzech biegach - tłumaczył.
Młodzieżowiec klubu z Bydgoszczy zdradził dzięki komu i dlaczego zanotował taką zwyżkę formy. - Przede wszystkim na początku sezonu przydarzało mi się zbyt wiele upadków. Dzięki pomocy pana Tomasza Golloba udało nam się dostosować mój motor pod mój wzrost i odtąd zacząłem płynnie jeździć. Zakończyły się problemy z upadkami i wszystko weszło na dobrą drogę. Ważnymi ogniwami są też ludzie, którzy pomagają mi przy sprzęcie i silnik, który był dopasowany do toru - zaznaczył "Stalky".
W pierwszym starcie junior Polonii zaliczył upadek po ataku na Dominika Kossakowskiego. Pomimo tego, że sama kraksa wyglądała dość fatalnie, to zawodnik nie ma poważniejszych obrażeń. Całą sytuację z toru próbował nakreślić sam żużlowiec. - Po pierwsze dostałem szprycę od Oskara Ajtnera-Golloba, stanąłem w miejscu i Dominik Kossakowski mnie wyprzedził. Chciałem następnie przedłużyć trochę prostą, ale nie do końca się to udało. Potem nadziałem się na tylne koło rywala i był upadek, którego w ogóle nie pamiętam. Mogłem spokojnie dowieźć ten jeden punkt, ale potoczyło się inaczej. Całe szczęście jestem zdrów - zakończył Damian Stalkowski.
ZOBACZ WIDEO Wanda pobita w Krakowie. Podsumowanie 8. kolejki Nice PLŻ (źródło TVP)
{"id":"","title":""}