Na ten moment nic nie wskazuje na to, by żużel w ligowym wydaniu miał wrócić w 2017 roku do Lublina. Przypomnijmy, że w styczniu KMŻ Motor stracił ostatecznie szansę na występy w Nice PLŻ. Klub po sezonie 2015 miał 300 tysięcy złotych długu, nie otrzymał licencji od PZM-u i złożył wniosek o upadłość.
Niespełna pół roku temu przedsiębiorca Jacek Bury deklarował swoje zaangażowanie w pomoc na rzecz żużla w Lublinie. Co prawda zamierza wspierać nadal szkółkę KM Cross, ale jak zapowiedział w oświadczeniu, nie będzie czynił starań o reaktywację klubu na ligowym poziomie.
Optymizmem nie napawają też działania działaczy upadłego KMŻ Motoru Lublin. Jak informowaliśmy w lutym, dotychczasowy prezes klubu - Andrzej Zając namawia do inwestycji dużego sponsora. Rozmowy utknęły jednak na razie w martwym punkcie. - Jesteśmy co prawda w stałym kontakcie z tym sponsorem, ale na razie nie mamy z jego strony jasnej deklaracji, czy zaangażuje się w pomoc klubowi. Więcej w tej sprawie będzie można powiedzieć w okolicach sierpnia - zdradza Andrzej Zając.
ZOBACZ WIDEO: Marek Cieślak: nie mogłem pisać bzdur, że w żużlu wszystko jest piękne
Ze względu na problemy, z jakimi zmagał się w ostatnich latach żużel w Lublinie, firmy w województwie lubelskim nie garną się do tego sportu. - Jeśli chodzi o zainteresowanie sponsorów, rzeczywiście jest to trudny temat. Są firmy, które byłyby gotowe nas wesprzeć, ale mówimy o kwotach w wysokości kilku tysięcy złotych. Tymczasem, żeby wystartować w lidze, musielibyśmy mieć budżet przekraczający kilkaset tysięcy złotych. Jeśli nie otrzymamy wsparcia ze strony dużego sponsora, powrót ligowego żużla w 2017 roku nie będzie możliwy - zapowiada Zając.
Nie oznacza to jednak, że kibice w Lublinie nie zobaczą w tym sezonie żadnych zawodów. Jak informowaliśmy wcześniej, w czerwcu lub lipcu MOSiR "Bystrzyca" w porozumieniu z miastem zorganizuje tam przynajmniej jeden turniej żużlowy.