Unia będzie żałować, że oddała Pawlickiego? "Kildemand to niewypał"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Peter Kildemand

Fogo Unia wymieniła zimą Przemysława Pawlickiego na Petera Kildemanda, ale Duńczyk spisuje się poniżej oczekiwań. - Starszy z braci jest największym wygranym tej sytuacji, bo przenosiny do Gorzowa wyszły mu na dobre - mówi Jan Krzystyniak.

Gdy Fogo Unia kontaktowała Petera Kildemanda, mogła mieć wobec niego spore oczekiwania. W poprzednim sezonie uzyskał on piętnastą średnią biegopunktową w Ekstralidze i wydawało się, że w Lesznie będzie pewnym punktem drugiej linii. Obecnie mistrzowie Polski są już na półmetku rundy zasadniczej, a Kildemand nadal spisuje się poniżej oczekiwań. Potwierdzeniem tego było spotkanie w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie uzbierał tylko trzy punkty i bonus.

- Nie mamy tu do czynienia z jednym czy dwoma słabymi meczami tego zawodnika. To nie przypadek, bo Kildemand punktuje tak mizernie od początku rozgrywek. Duńczyk przyszedł do klubu w miejsce Przemka Pawlickiego, który po słabym sezonie został oddany do Gorzowa. Unia zakładała, że nie tylko zastąpi starszego z braci, ale i będzie punktować lepiej od niego. Na razie widzimy, że założenie to zupełnie się nie sprawdza i podzielam tezę, że Kildemand to w tej chwili transferowy niewypał - ocenia były trener leszczyńskiej Unii.

Jan Krzystyniak zastanawia się, czy w Lesznie już teraz nie żałują transferu tego zawodnika. Aktualna średnia biegopunktowa Kildemanda to 1,333. Wypada on blado, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę wyniki osiągane teraz przez wspomnianego wcześniej Przemysława Pawlickiego (1,778).

ZOBACZ WIDEO Stal - Włókniarz: znakomita jazda Nichollsa w ostatnim biegu

{"id":"","title":""}

- Wystarczy spojrzeć jak w Stali Gorzów spisuje się Przemek. Jest to dużo lepszy zawodnik od tego, jakiego oglądaliśmy w poprzednim roku w Lesznie. Widać, że wyciągał z tamtego sezonu wnioski. Myślę, że można już stwierdzić, że jest on największym wygranym tej sytuacji, bo przenosiny do Gorzowa wyszły mu na dobre. Unii przydałby się taki zawodnik, bo nie ma co ukrywać, Kildemand jest najsłabszym ogniwem tego zespołu - dodaje.

W przeciągu najbliższych kilku tygodni do jazdy powinien wrócić już Emil Sajfutdinow. Jan Krzystyniak nie ma wątpliwości, kto w takim przypadku straci miejsce w składzie. - To, że wypadnie Kildemand jest dla mnie oczywiste i nie podlega dyskusji. Nie można się przez cały sezon tłumaczyć problemami sprzętowymi, a statystki pokazują czarno na białym, że ze wszystkich seniorów to Duńczyk punktuje najsłabiej. Po powrocie Emila Unia Kildemandowi zapewne podziękuje i nie wiem czy tak prędko otrzyma kolejną szansę - kwituje Krzystyniak.

Źródło artykułu: