Kacper Gomólski próbował naśladować Chrisa Holdera

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

Pięć punktów zdobył w niedzielnym meczu Get Well Toruń Kacper Gomólski, który ciągle szuka optymalnej i stabilnej formy. Podczas spotkania z ROW-em Rybnik "Ginger" starał się naśladować kapitana swojej drużyny, Chrisa Holdera.

Get Well Toruń po raz kolejny pokazał, że jest w bardzo dobrej formie na swoim stadionie. W niedzielę Anioły rozbiły ROW Rybnik, a swój kamyczek do całego stosu dorzucił Kacper Gomólski, który zdobył pięć punktów i wygrał jeden z wyścigów. - Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa. Nie widziałem piętnastego wyścigu, ale wynik fajny i cieszy, że dobrze pojechaliśmy kolejny mecz jako drużyna. Osobiście przed meczem sporo gadałem z "Krzychem" Holderem i próbowałem jechać mniej więcej tak jak on. Chris ma jednak zdecydowanie więcej szybkości na trasie i musiałem mocno walczyć o swoje - mówił po meczu "Ginger".

23-latek triumfował w dziewiątym biegu dnia i znakomicie uzupełnił Martina Vaculika, który po problemach na początku wyścigu dojechał do mety na końcu stawki. Gomólski musiał jednak stoczyć heroiczny bój z Maksem Fricke'em. - Na wyjściu z ostatniego łuku myślałem, że już przegrałem, ale na szczęście udało się wcisnąć pod łokieć i ostatecznie triumfować - skomentował krótko zawodnik Get Well.

Torunianie są w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem. Trudno bowiem spodziewać się, że w takiej formie Anioły roztrwonią na wyjeździe 22-punktową zaliczkę. Gomólski tonuje jednak nastroje i sugeruje, że sprawa bonusa wciąż jest otwarta. - Ekstraliga jest tak wyrównana, że nie można sobie niczego dopisywać, dopóki nie stanie się to faktem. W Rybniku będziemy jechać prosto i w lewo - mówił z uśmiechem na ustach. - Naprawdę trudno powiedzieć, jak będzie. Tor w Rybniku był przebudowywany i jechałem tam w zeszłym roku na challenge'u. Warunki nie należały do najłatwiejszych, było sporo kolein - dodał.

Mecze w Polsce zostały poprzedzone minutą ciszy, która uczciła pamięć zmarłego przed paroma dniami Krystiana Rempały. Dla środowiska żużlowego jest to niezwykle trudna sytuacja. - Na pewno nie jest to jakaś super komfortowa myśl przed meczem, ale zakładając kask każdy się wyłącza i jest skupiony tylko na zwycięstwie. Byłem bardzo zdołowany gdy dowiedziałem się o samym upadku, nie mówiąc już o informacji, że Krystian od nas odszedł. Teraz będzie jeździć w tej najlepszej drużynie, tam, u góry - zakończył Kacper Gomólski.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"

Źródło artykułu: