Nieporozumienie zaważyło o porażce GKM-u

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Okoniewski

Niewiele brakowało, a MrGarden GKM Grudziądz wywiózłby z Tarnowa pełna pulę. Lider gości Artiom Łaguta nie mógł przeżałować, że w decydującej, ostatniej gonitwie prowadząc podwójnie nie zrozumiał się z Rafałem Okoniewskim.

Cała sytuacja miała miejsce na przeciwległej prostej zaraz po starcie. "Okoń" znajdował się bliżej krawężnika, a "Tiomka" nadciągał przy bandzie. Przy wejściu w wiraż obaj wybrali podobną ścieżkę i doszło do scysji, którą wykorzystał napędzający się Janusz Kołodziej. Swoją szarżą zrobił jeszcze miejsce Leonowi Madsenowi i z 1:5 dla gości chwilę później zrobiło się 5:1 dla Jaskółek. - Wielka szkoda tego piętnastego wyścigu. Gdyby Rafał popatrzył na mnie zapewne dowieźlibyśmy to zwycięstwo dubletem, dające nam triumf w całym meczu. A tak nie zostawił mi miejsca i wepchnął w płot. Przewidywałem, że zawody będą na styku, ale w końcu to my będzie cieszyć się z wygranej. Niestety… - kręcił głową Rosjanin.

Podopieczni Roberta Kempińskiego zaprzepaścili niepowtarzalną szansę na wyjazdowy sukces. - Uważam, że będzie nam teraz szalenie trudno wydrzeć jakąś wygraną z innego stadionu. Ze swojej strony zrobię co w mojej mocy, aby Grudziądz zawalczył o jakąś zdobycz na obcym torze - obiecywał.

Artiom był bardzo szybki zwłaszcza w pierwszej fazie spotkania. Potem dopadły go drobne problemy sprzętowe. Co ciekawe korzystał w niedzielę z jednostki napędowej, która pamięta jeszcze czasy jego występów w barwach Unii Tarnów. - Z początku wszystko było w porządku. Z pierwszych trzech biegów mogłem być zadowolony. Potem niestety zatarł mi się silnik. Niegdyś podczas zawodów z Zieloną Góra wykręciłem na tym silniku siedemnaście oczek. Drugi motocykl, na którym później wyjeżdżałem jest z zeszłego roku - zdradził.

ZOBACZ WIDEO Zrobili to dla Krystiana Rempały. Zengota zadedykował sukces zespołu

Rywalizacja tarnowsko-grudziądzka nie miała tym razem charakteru zwykłej batalii ligowej. Ze względu na śmierć juniora gospodarzy - Krystiana Rempały zawody nie miały oprawy muzycznej i artystycznej. Mecz poprzedziła minuta ciszy, a drugi wyścig wszyscy na stadionie oglądali w pozycji stojącej, oddając w ten sposób hołd młodemu koledze z toru. - Nie znaliśmy się zbyt dobrze, ale szkoda chłopaka. Był bardzo młody, całe życie stało przed nim otworem. Nie będę oszukiwał, że na mnie to nie zrobiło wrażenia. Przez tydzień chodziłem przytłumiony. Była chwila głębszej zadumy - przekazał Łaguta.

- Kiedy wsiadamy na motocykl i stajemy pod taśmą o takich rzeczach się nie myśli. Ale teraz sprawdzam zapięcie w kasku po dwa, trzy razy - dodał.

Młodszy z braci ma małego synka, który już teraz interesuje się dyscypliną sportu, której poświęcił się tata. Trudno się dziwić w końcu motocykle towarzyszą mu praktycznie odkąd przyszedł na świat. Aktualnie też stara się asystować ojcu podczas wielu imprez. Ostatnie wydarzenie dało jednak Artiomowi dużo do zastanowienia. - Nie zezwolę synowi na uprawianie żużla. Starałem się wczuć w rolę tej drugiej strony. Jak ja bym z tym sobie próbował poradzić. Widzę jednak, że zawsze chce ze mną uczestniczyć w różnego rodzaju treningach. Ale jest jeszcze mały. Może mu się wiele odwidzieć i zmienić zainteresowania kilka razy - tłumaczył.

Źródło artykułu: