Rywale czekają na potknięcie Stali. Trener nie chce dać za wygraną

Liderująca i niepokonana w tym sezonie Stal Gorzów wybierze się w niedzielę na mecz do Tarnowa. - Każdy się nastawia, by urwać nam punkty. Chcemy jednak, by nasza dobra passa trwała - mówi trener Stanisław Chomski.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

Gorzowianie krok po kroku zmierzają do zwycięstwa w rundzie zasadniczej PGE Ekstraligi. Przed tygodniem drużyna Stanisława Chomskiego nie dała większych szans Fogo Unii Leszno, a teraz wybierze się na wyjazd do Tarnowa.

- Każdy, kto znalazłby się w naszym położeniu chciałby na pewno, by ta dobra passa została podtrzymana. Chcemy wygrywać, niezależnie czy jedziemy u siebie, czy na wyjeździe i z takim założeniem pojedziemy do Tarnowa. W poprzednim sezonie sytuacja była z goła odmienna. Wtedy zastanawiano się, kiedy gorzowska drużyna zdoła się przełamać. Teraz wszyscy czekają na to, kiedy w końcu się potkniemy. Każdy, z kim jedziemy, traktuje nas z respektem i nastawia się, by urwać nam punkty. Nie inaczej będzie też w Tarnowie. My także szanujemy naszego rywala, a ja sam apeluję o spokojną głowę - mówi trener Stanisław Chomski.

Unia Tarnów wyszarpała w minioną niedzielę wygraną nad grudziądzanami. Wobec trudnej sytuacji Jaskółek, spowodowanej stratą Krystiana Rempały, więcej szans na wygraną daje się przed niedzielą gorzowianom. - Może i jesteśmy faworytami tego meczu, ale życie uczy pokory. W sporcie bywa tak, że gdy drużyna przechodzi przez trudne chwile, potrafi odrodzić się jak feniks z popiołów. Nie sądzę więc, by czekało nas łatwe spotkanie. Nie mnie oceniać, jak ostatnie, przykre wydarzenia wpłynęły na tarnowską drużynę. Wiem jedno: gdy zawodnik wsiada na motocykl, wszystko schodzi na dalszy plan. Sądzę więc, że ostatnie wydarzenia nie zakłócą motywacji drużyny w Tarnowie - zaznacza Chomski.

Niedzielny mecz będzie kolejną szansą na przełamanie dla Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk nadal nie ustabilizował swojej formy, co widać było także w meczu z Unią Leszno. - Rzeczywiście, Michaelowi poza pojedynczymi występami ta jada na razie nie wychodzi. Nie oznacza to jednak, że stoi w miejscu i nie szuka rozwiązań. My w klubie także staramy się mu pomóc. Ważne, by doszło tu do zgrania na linii maszyna - człowiek. Dogadanie ze sprzętem jest u niego głównym problemem i liczymy, że sobie z tym poradzi - kwituje trener Stali Gorzów.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Jak zakończy się mecz w Tarnowie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×