"PUK" zanotował na swoim koncie dziesięć punktów z bonusem, co było najlepszym wynikiem w zespole lidera PGE Ekstraligi. - Swój występ oceniam bardzo dobrze. Jestem tym mocniej szczęśliwy, że od kilku lat nie mogłem się pochwalić przyzwoitym rezultatem na tym torze. Aż do niedzieli. Miałem niezłe wyjścia spod taśmy, a to mnie cieszy szczególnie, bo walczę z tym elementem w obecnym sezonie i ciągle mi dużo brakuje do perfekcji - powiedział.
Doświadczony Duńczyk czekał na przełamanie złej serii w Mościcach od sezonu 2013. Teraz utrudnieniem mógł być fakt, że zdecydowano się jeszcze dosypać nowego materiału. Jemu ta zmiana akurat raczej pomogła niż przeszkodziła. - Trzy lata temu straciłem tu tylko jeden punkt więc nie uważam, żeby ten obiekt był dla mnie jakoś zaczarowany. W Tarnowie tor niezwykle szybko się zmienia i trzeba uważać. W tych rozgrywkach jest bardziej śliski. Ja preferuję jednak warunki, kiedy mogę "oprzeć" koło o przyczepniejszą nawierzchnię. Generalnie jednak wciąż jest dobry - stwierdził stały uczestnik cyklu Grand Prix.
Przed gorzowianami kolejny wyjazd do miasta gdzie dominuje "beton". Miano niepokonanych podopieczni Stanisława Chomskiego spróbują utrzymać w Grudziądzu. Iversen i spółka mają się tam za co rehabilitować. Ostatnio ponieśli wyraźną porażkę, a głównym jej winowajcą okazał się właśnie jeździec z kraju Hamleta, zdobywca ledwie trzech oczek. - Byłem tam tylko raz w zeszłym sezonie i był to mizerny mecz w moim wykonaniu. Muszę wyrzucić go z pamięci i pojawić się w Grudziądzu z czystą głową. Będziemy robić wszystko, żeby dobrze się spasować. Dla mnie to szczególnie ciężki teren właśnie ze względu na to, że byłem tam raz w życiu - próbował się usprawiedliwiać.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"