WP SportoweFakty: W tym sezonie wrócił pan do ścigania po rocznej przerwie. Czym była ona spowodowana?
Łukasz Przedpełski: Poprzedni rok był dla mnie bardzo ciężki. Musiałem uporać się z problemami prywatnymi, ponieważ spokój mentalny jest kluczem w sporcie. Wyścig trwa minutę i nie ma tutaj miejsca na błędy i myślenie o problemach.
Jakie problemy ma pan na myśli?
- Rozstałem się z partnerką, z którą mam cudownego syna. W wieku 22 lat zostałem rzucony na głęboką wodę, ale cała ta sytuacja zahartowała mój charakter. Trudno było samotnie opiekować się dzieckiem i dodatkowo sądzić o prawa rodzicielskie. Na szczęście Nikodem jest już wystarczająco duży i bardzo mobilizuje mnie do ciężkiej pracy oraz nastawia pozytywnie do życia. Nocne ząbkowanie już się skończyło, więc mogę się skupić na żużlu w 100 proc. bez zaniedbywania syna, który zawsze będzie dla mnie wszystkim.
Zabiera pan syna na treningi i zawody?
- Mój syn jeździ ze mną na wszystkie treningi i czuje się bardzo swobodnie na stadionie. Nawet czasami jeździ polewaczką z toromistrzem i zawsze sprawdza ze mną tor przed treningami, które odbywają się w Toruniu. Potem siedzi razem z moim tatą lub mamą na trybunach i mnie wspiera. Na meczu jeszcze ze mną nie był, bo to jednak trochę daleko do Opola. Musi poczekać jeszcze rok. Nikodem jest za to każdym meczu mojego brata w Toruniu, bo niedziela bez żużla to żadna niedziela, a do stadionu nie mamy daleko.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Juskowiak: Niemcy mają problemy w linii obrony (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Chciałby pan, aby poszedł w pańskie ślady?
- Nigdy nie będę go do niczego zmuszał. To jego życie, a nie moje. Nie mogę mu wbijać własnych idei i to jeszcze przy tak niebezpiecznym sporcie. Nieważne, czy będzie chciał jeździć na żużlu, grać w piłkę, grać na gitarze czy w szachy, to będę go wspierał, dopingował i żył tym, co on kocha w stu procentach.
Ma pan podpisany kontrakt z Kolejarzem Opole. To była jedyna propozycja przed sezonem?
- Wszystkie negocjacje prowadził mój tata Dariusz, który dba o karierę moją i Pawła. Jestem mu wdzięczny i wiem, że mogę mu zaufać w 100 proc. Oferta z Opola nie była jedyna, ale najbardziej korzystna. Trudno było przekonać działaczy, że jest się gotowym do walki na torze skoro nie startowało się w 2015 roku. Nikt na słowo nam nie uwierzy. Dlatego bardzo dziękuję działaczom z Opola, że dali mi szansę, której na pewno nie zmarnuję.
Dostał pan na razie tylko dwie szanse w barwach opolskiego zespołu. Trochę mało.
- Powoli widzę i czuję progres w jeździe, co mnie bardzo cieszy, a także napędza do cięższej pracy. Małymi krokami chcę iść do przodu. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku i niech tak zostanie.
Jak wygląda pańskie zaplecze sprzętowe?
- Wygląda bardzo dobrze. Mam wystarczającą liczbę silników, które serwisuje Ashley Holloway. Jestem z nich zadowolony. Również dobrze spisują się moi mechanicy - Marek Mróz i Tomasz Drapiewski. Bardzo im dziękuje za pomoc na treningach i podczas zawodów. Zawsze mogę liczyć na pomoc w formie porad, wsparcia i przygotowania sprzętu również u mechaników Pawła, którzy dużo mu pomagali w tamtym roku. Cieszę się, że otaczają mnie tak pozytywni ludzie, którzy wiele mi pomogli. Reszta jest w moich rękach, bo oni za mnie na motor nie wsiądą.
Z pewnością może pan liczyć na pomoc brata Pawła.
- Oczywiście. To jest mój brat i od dziecka możemy na siebie liczyć. Zawsze będziemy się wspierać w złych i dobrych chwilach, bo rodzina to fundament sukcesu.
Niedawno skończył pan 24 lata, więc jeszcze przez wiele lat może się pan ścigać. Łukasz Przedpełski stawia sobie jakieś cele?
- Nie stawiam sobie żadnych celów. Chcę po prostu z dnia na dzień się rozwijać i być coraz lepszym zawodnikiem, człowiekiem i tatą. To pozwoli mi się spełniać, a wszystko samo przyjdzie z czasem.
Rozmawiał Maciej Brzeziński
Powodzenia w dalszej karierze,oraz wychowywania syna,dla którego zapewne Łukasz jest całym światem.
Powodzenia, również w żużlowych sprawach.