Z drugiej strony ekranu (39): Hampel bramkarzem, a Pawlicki snajperem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe /  /
Materiały prasowe / /
zdjęcie autora artykułu

Przewagą reprezentacyjnej piłki nad speedwayem była, jest i będzie popularność. Ale narodowymi sukcesami żużlowcy biją piłkarzy na głowę. I tu na razie nic się nie zmieni.

W tym artykule dowiesz się o:

Te wszelkie paralele pojawiają się oczywiście przy okazji francuskiego Euro. Przeprowadzają je fani speedwaya, szukając jakichś punktów stycznych albo przynajmniej dalekich podobieństw. Bo specyfika i popularność piłki nie pozwalają w żadnym razie na porównania do czarnego sportu. Wiadomo, że na serio nie, ale na żarty zawsze można próbować. Tym bardziej jak ktoś fascynuje się ściganiem i kopaniem. No to jedziemy.

Żużlowa jedenastka

Zainspirował mnie jeden z twitterowiczów, który twarze naszych żużlowców dodał do strojów reprezentacyjnych piłkarzy. I tak zacząłem dumać nad dopasowaniem nazwisk do poszczególnych pozycji na boisku. Trochę pod względem charakterologicznym, trochę biorąc pod uwagę umiejętności, no i doświadczenie z podejściem mentalnym. Jakie zatem wybory? W bramce mógłby stanąć Jarek Hampel. Tak, tak, to nie pomyłka. Doświadczenie, obycie, zimna głowa. Powrót po kontuzji nogi na tej pozycji byłby najmniej bolesny (stać i łapać), a odbudowanie psychiczne najmocniejsze. No i obrońcy, którzy nie zmuszaliby golkipera Hampela do wielu interwencji. W roli dwóch stoperów widziałbym parę Piotr Protasiewicz - Przemek Pawlicki. Spokój i rutyna plus warunki fizyczne wsparte chłodną głową. Rutyniarz wspierałby radą mniej doświadczonego kolegę, a ten nadrabiałby braki Protasa. Asekuracja bocznych obrońców raczej nie byłaby potrzebna, bo tam mielibyśmy solidnych graczy. Na prawej startowiec Rafał Okoniewski, który biegałby od jednego do drugiego pola karnego. Zawsze szybciej reagujący niż rywale, no i mający doświadczenia z tysięcy występów na rozmaitych stadionach. Na lewej kolega z grudziądzkiej drużyny Krzysiek Buczkowski. Nienagannie przygotowany, pracowity. Jak jeden angażowałby się w ofensywną grę drużyny, to drugi zostawałby na tyłach. Rozumieją się przecież bez słów.

Z ekranu na boisko

Kim straszyć i punktować rywali? W środku dwóch ludzi od zadań specjalnych. Grzesiek Zengota czyli człowiek od czarnej roboty. Często niedoceniany lub pomijany w ważnych wyborach, ale szalenie odpowiedzialny i dobrze punktujący. Obok mózg tej żużlowej drużyny, lider czy jak kto woli człowiek legenda. Tomasz Gollob już nie najmłodszy, ale wciąż zachwycający. W meczach na swoim terenie podstawowa jedenastka, a na wyjazdach jako asystent trenera. Na biało-czerwonych skrzydłach szybcy, efektowni i świetnie dryblujący Bartek Zmarzlik i Janusz Kołodziej. Nawet jak nie wyprzedzą na starcie rywala, to złapią go i pokonają jeszcze przed ostatnim gwizdkiem. Do tego precyzja i gra dla drużyny plus walka do końca. W ataku skuteczność i nieobliczalność czyli Maciek Janowski operujący za plecami Piotrka Pawlickiego. Strzelecki instynkt i błysk geniuszu. Obaj panowie na turniejach Grand Prix regularnie ciupią w FIFĘ, więc wystarczyłoby przenieść umiejętności z ekranu na boisko. I piłkarską ekipę z żużlowców mamy gotową.

Hierarchia nad Wisłą

Co by nam taka paka mogła zafundować? Patrząc na wyniki wielu z tych zawodników w historii startów w narodowych barwach, moglibyśmy liczyć na jakieś mistrzostwo świata albo przynajmniej na walkę w każdym międzynarodowym turnieju o miejsce na podium. Tacy Niemcy mogliby się schować, a największe zagrożenie byłoby ze strony Duńczyków, Anglików czy Szwedów. Jeśli nasi narodowi piłkarze wygrają jeszcze ze trzy mecze i dotrą we Francji do strefy medalowej mistrzostw Europy, to będzie o nich dużo głośniej niż kiedykolwiek było o żużlowych mistrzach świata z Polski w występach drużynowych (w sumie 11 razy złoto) czy indywidualnych (dwukrotnie). Taka jest nie od dziś hierarchia dyscyplin sportowych nad Wisłą, zainteresowanie społeczeństwa, popularność w mediach. Tylko i aż z żużlowymi wynikami nasza piłkarska reprezentacja (dwa brązy w mistrzostwach świata) nie może wciąż się równać. Oby medal wykopany we Francji był pierwszym krokiem w kierunku poprawy futbolowych zdobyczy. Tego wszystkim żużlowo-piłkarskim fanom życzę.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Przeczytaj więcej felietonów Gabriela Waliszki ->

ZOBACZ WIDEO Włókniarz Częstochowa zatrzyma lidera? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
avatar
Wieslaw Rudnicki
21.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A gdzie Patryk Dudek?  
avatar
sympatyk żu-żla
19.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawy artykuł.  
avatar
Gandalf.77
19.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajny artykuł , jedynie ja bym Golloba z Hampelem zamienił na pozycjach