- Bardzo trudno jest mi już dziś dać odpowiedzieć na pytanie, jak będzie wyglądał tegoroczny sezon. Tego ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie stwierdzić. Wiem tylko, że będzie pełen emocji i elektryzujących wrażeń - komentuje prezes Startu Gniezno, Arkadiusz Rusiecki.
Sternik beniaminka I ligi zwraca uwagę na dużą aktywność działaczy na rynku transferowym. - W trakcie przerwy zimowej kluby dokonały wielu istotnych zmian w swoich składach. Nie będę oryginalny, gdy wskażę na skład Unii Tarnów, który przynajmniej "na papierze" prezentuje się bardzo okazale. Daleki jestem jednak od formułowania opinii, że ten zespół jest zdecydowanym faworytem do awansu. Jestem przekonany, że wszystkie pozostałe drużyny, łącznie ze Startem Gniezno, zrobią wszystko, żeby im tego zadania nie ułatwiać. Wydaje mi się, że ewentualne wygrane rywali z tarnowianami będą odbierane jako duże niespodzianki. Tym bardziej jeśli zdarzy się to w Tarnowie, co dziś, przynajmniej w teorii, wydaje się mało realne.
Rusiecki stroni od typowania dokładnych miejsc, na których zespoły ukończą rozgrywki na zapleczu Ekstraligi. - Przyznam się szczerze, że wolę poczekać do sezonu. Nie lubię typować, choć bawiłem się w to w przeszłości jeszcze zanim zostałem sternikiem klubu. Z typowania pozycji Startu i określania siły rywali już przed sezonem, "wyleczył" mnie rok 2007, kiedy ocenialiśmy siłę rażenia Startu jako sporą, a jak pamiętamy rozgrywki skończyliśmy na ostatnim miejscu.
Nie oznacza to jednak, że do prezesa Startu nie docierają opinie innych osób, które starają się ocenić siłę poszczególnych zespołów w I lidze. - Większość osób skazuje nasz zespół na walkę jedynie o utrzymanie, ale naszym celem nie jest wdawanie się z nimi w medialną polemikę. W określonym kontekście nawet cieszę się, że nas nie doceniają, a jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, iż niektórzy potencjał własnej drużyny oceniać mogą wysoko, gdyż mają wychowanka Startu w składzie! Realną wartość drużyn poznamy na torze, który najlepiej wszystko zweryfikuje. Chcemy udowodnić, że jesteśmy w stanie podjąć walkę ze wszystkim rywalami, łącznie z tymi "papierowymi tygrysami". Naszą siłą ma być drużyna, a nie jej poszczególne elementy! - kończy Arkadiusz Rusiecki.