Krzysztof Mrozek: Nikt nie jest szaleńcem i idiotą, by porozbijać zawodników

W zaległym meczu 6. rundy PGE Ekstraligi, ROW Rybnik pokonał na własnym torze Unię Tarnów 48:42. Dużą rolę w przygotowaniu rybnickiej nawierzchni miał komisarz toru, który na Stadionie Miejskim w Rybniku pojawił się już w środę.

Dzięki czwartkowej wygranej ROW Rybnik wydobył się z dna tabeli i wyprzedził Unię Tarnów. - Każdy by chciał wygrywać 60:30, czy równie wysoko. Trzeba jednak pamiętać, że to PGE Ekstraliga i tu nie ma słabych drużyn. Tak naprawdę my jedziemy do Zielonej Góry i przegrywamy tam trzema punktami. To wszystko jest wyrównane. Wysoko przegraliśmy co prawda z Toruniem u siebie. Przyznam szczerze, że chyba lepszy mecz pojechaliśmy na Motoarenie. Każde starcie będzie zacięte i będzie to tak wyglądało jak w czwartek. Ważne by wywozić z tych spotkań punkty, a na wyjeździe ratować "oczka", wygrywając bądź zdobywając bonus, by nasza pozycja wzrastała - powiedział dla WP SportoweFakty prezes rybnickiego ROW-u, Krzysztof Mrozek.

Kolejny słabszy mecz zanotowali Rune Holta i Damian Baliński. Prezes ROW-u broni jednak swoich zawodników. - Nie można powiedzieć, że polscy seniorzy zawodzą. Jest to sport drużynowy. Albo szwankuje zespół albo nie. Nigdy z moich ust nie padną indywidualne cenzurki. Jedzie drużyna i ją się ocenia. Zespół powinien jechać tak, by zdobywać 46 punktów. Nie będę nigdy oceniał, kto jedzie, a kto nie - oznajmił.

Ciekawostką jest fakt, że komisarz toru czwartkowego spotkania był w Rybniku już w środę, by nadzorować prace nad nawierzchnią. - Komisarze są po to, by z nimi współpracować. My musimy zrozumieć jedną rzecz, że nikt nie chce nikomu robić na złość. Warto, by kluby i komisarze szli w stronę, by ten sport był widowiskowy i bezpieczny. Nikt nie jest przecież szaleńcem i idiotą, że zrobi tor pod kolana przyczepny, by zawodnicy się porozbijali. Komisarz jest w stałym kontakcie z toromistrzami i wydaje im polecenia zgodnie z regulaminem - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Marek Koźmiński po Ukrainie: Kiedyś musiał przyjść dołek (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Krzysztof Mrozek uważa, że winą słabszych występów ROW-u na własnym stadionie nie jest tor. - Ja bym się nie doszukiwał podtekstów w temacie toru. W niedzielę temperatura była wysoka, tor był lany zgodnie z zasadami sztuki robienia nawierzchni. Nikt nie narzekał. Zawody były fajne. Przyznam szczerze, że oglądanie Janusza Kołodzieja na takim torze to czysta przyjemność. W meczu przeciwko torunianom tor był inny, bo tam dostaliśmy całkowity zakaz polewania - zakomunikował prezes ROW-u.

Kolejny mecz rybniczanie na swoim torze odjadą już 26 czerwca. ROW podejmie wtedy Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. - Z szacunkiem i respektem podchodzę do wszystkich i powiem szczerze, że nie chcę ferować wyników. Chcemy wygrać i tyle. Nie ma słabych drużyn w PGE Ekstralidze - zakończył Krzysztof Mrozek.

Źródło artykułu: