Nieudana końcówka meczu w wykonaniu Ułamka. "Żałuję, że nie posłuchałem brata"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

Na kilka biegów przed końcem meczu Eko-Dir Włókniarza Częstochowa z Orłem Łódź nic nie zapowiadało tak emocjonującego finiszu. Łodzianie, lider Nice PLŻ, wrócili z dalekiej podróży i o mały włos nie przechylili szali zwycięstwa na swoją stronę.

Zaległe spotkanie Lwów z łódzkim Orłem od początku układało się pomyślnie dla biało-zielonych, którzy prowadzili już nawet 40:26. Ostatecznie zwyciężyli tylko 46:44 dzięki triumfowi w ostatnim biegu Nicolaia Klindta. Ze strony gospodarzy w tym wyścigu jechał też Sebastian Ułamek (9+1), który do mety dojechał jednak ostatni. Jak wyjaśnił, po trzech udanych w jego wykonaniu odsłonach, zawodzić zaczął sprzęt.

- Stworzył się horror. Znów 13. i 14. bieg nam nie wyszedł i później wszystko zależało od ostatniego wyścigu. Nie było wszystko pięknie w moim wykonaniu. Dobre 3 pierwsze biegi, ale w czwartym już coś dziwnego zaczęło się dziać z moim motocyklem. Po tym wyścigu mój brat, który mi pomaga, zasugerował, abym zmienił maszynę na 15. wyścig. Stwierdziłem jednak, że "no pasowało, więc musi być dobrze. Nawinę gazu i koniec". Na nic się to zdało. Podejrzewam, że motocykl już odmawiał posłuszeństwa, bo byłem już mega wolny. To już nie byłem ja z pierwszych trzech biegów, kiedy się bawiłem. Mogłem zmienić maszynę, bo ten pierwszy nawet w parkingu zaczął dziwnie stukać, więc sprzęt zawiódł - powiedział Sebastian Ułamek w pomeczowej rozmowie z WP SportoweFakty.

Przyznał on, że jego drużynę mogła rozprężyć dłuższa przerwa po upadku Daniela Jeleniewskiego. Wówczas biało-zieloni prowadzili już różnicą 14 punktów i wyglądało na to, że tylko będą powiększać przewagę. - Zawsze takie sytuacje pomagają przeciwnikowi. Każdy z nas usiadł sobie w boksach i może pojawiły się inne myśli, lekka dekoncentracja. U mnie tego nie było, zdecydowanie już w czwartym starcie zawodził sprzęt. Żałuję, że nie posłuchałem brata i nie zmieniłem motocykla. Ciężko jednak podejmować takie kroki na ważny wyścig, decydujący o losach meczu, chociaż teraz mogę tego żałować. Na pewno mogło być lepiej, mogła być rakieta i odjazd do przodu a tak to jechałem bez kontaktu z rywalami. Zostałem minięty przez Miśkowiaka, tak że zdecydowanie sprzęt nawalił - stwierdził "Seba".

Ułamek zgodził się z opinią, że mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Nie powstydziłaby się go nawet PGE Ekstraliga. - Właściwie każdy zawodnik w tym meczu w niedalekiej przeszłości ścigał się w Ekstralidze. Uważam, że poziom tych zawodów był wysoki. Było na co popatrzeć. Na szczęście wygraliśmy ten mecz, ale nie ukrywam, że chcieliśmy wygrać wyżej. W Łodzi chcemy walczyć o zwycięstwo, a jak nie, to o punkt bonusowy. Z większą przewagą byłoby o niego łatwiej - zakończył jeden z liderów Eko-Dir Włókniarza Częstochowa.

ZOBACZ WIDEO Polonia - Wanda: Prawdziwy popis krakowian (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: