W ostatnim sezonie startów w Grand Prix, Emil Sajfutdinow zakończył zmagania na 6. miejscu. Wynik Rosjanina mógłby być znacznie lepszy, gdyby nie kontuzja, przez którą opuścił on trzy ostatnie turnieje elitarnego cyklu w 2013 roku.
Po wspomnianym sezonie 26-latek zadecydował, że porzuci rywalizację w GP. Za taką decyzją przemawiały względy ekonomiczne. - Problem Emila polega na tym, że oprócz pomocy kilku prywatnych osób, nie ma on żadnych sponsorów, wynikających z jego rywalizacji w Grand Prix. Żużlowcom z innych krajów jest dużo łatwiej pozyskać na te rozgrywki pieniądze i my o tym dobrze wiemy - tłumaczył wówczas Tomasz Suskiewicz.
Sajfutdinow co prawda znalazł sponsorów na Grand Prix, lecz jego darczyńcy bardziej zainteresowani byli jego startami w SEC. Rosyjskim sponsorom zależało, by loga ich firm widoczne były w ich kraju, a jak wiadomo cykl o mistrzostwo Europy transmitowany jest w Eurosporcie, dostępnym także w Rosji.
Teraz Sajfutdinow myśli o powrocie do rywalizacji w Grand Prix. Jedyną do tego drogą jest dzika karta dla urodzonego w Saławacie żużlowca. Rosjanin nie przystąpił bowiem do startu w eliminacjach. - Chcę wrócić do Grand Prix. Najpierw jednak muszę poukładać wszystkie sprawy wokół mnie i zobaczymy, co się wydarzy. Aby startować w cyklu, trzeba zorganizować naprawdę wiele rzeczy. Po pierwsze należy znaleźć nowych sponsorów. Teraz nie chcę komentować całej sytuacji, bo nie wiem, jak organizatorzy rozdzielą dzikie karty - powiedział Sajfutdinow w rozmowie ze speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Konrad Bukowiecki: Stres? Liczę, że w Rio nie będzie takich dziwnych akcji (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Nie walcz już. Byłeś liczony, gong wybił. Przegrałeś, a jeszcze podszczekujesz. Do budy.