Żużel. Trzy razy spadał z PGE Ekstraligi. "Przykro mi było słuchać"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew

Andrzej Lebiediew jest nowym nabytkiem ebut.pl Stali Gorzów i zastąpił w zespole Szymona Woźniaka. Zawodnik w rozmowie z klubowym serwisem opowiedział o tym, jaka łatka została mu przypięta.

W 2017 roku Andrzej Lebiediew świętował srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski z Betard Spartą Wrocław. Od tamtej pory nie miał już takich powodów do radości, a wręcz przeciwnie - hurtowo spadał z PGE Ekstraligi - z ROW-em Rybnik. Cellfast Wilkami Krosno i Fogo Unią Leszno.

- Wiadomo, że to nie jest dobra sytuacja, bo chcesz dać sztabowi 100 proc. z siebie, pracownikom klubu, a także kibicom, a się kończy jak kończy i na koniec jesteś mieszany z wiadomo czym. U mnie niestety to fakty. Spadłem ze swoimi klubami 3-krotnie, ale bym tego Rybnika aż tak mocno nie liczył, ponieważ w drugim meczu sezonu złamałem nogę i ta kontuzja w zasadzie zakończyła mi sezon - przyznał w rozmowie ze stalgorzow.pl.

- Za dużo się nie najeździłem, ale w dwóch ostatnich latach przykro mi było słuchać, że olewam ligę. Każdy powinien wiedzieć, że w naszych karierach liczy się dobre zaprezentowanie w niej, aby mieć pracę na kolejny sezon. Nie ma co ukrywać, że słabo się czyta, że nie przykładasz się do niej, bo w głowie ci tylko zawody indywidualne. To bardzo mocno mija się z prawdą. W sezonie 2024 bardzo dobrze prezentowałem się w Lesznie, ale niestety nie miałem już aż tak dobrych wyjazdów. I to boli - skomentował.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak

Reprezentant Łotwy nie miał zbyt wielu okazji do występów na stadionie im. Edwarda Jancarza. - Na pewno to bardzo techniczny obiekt. Niemniej również tor w Dyneburgu nie należy do najłatwiejszych, co przyznaje wielu zawodników. Odnośnie do owalu w Gorzowie mogę najwięcej powiedzieć o swoich doświadczeniach, gdy przyjechałem tu z Watahą. Geometria, nachylenie łuków i nawierzchnia zmieniły się względem tego, co zastałem poprzednio. Powiedziałem sobie, że to coś dla mnie, bo te zmiany mi podpasywały - mówił.

- Wiemy jednak, że tu głównie liczy się start. Stalowcy zaraz po tym, gdy taśma szła do góry, to uciekali i to była dla mnie zagadka, bo mogłem jechać szybko, ale gdzieś brakowało tego solidnego początku. Teraz będę miał czas nad tym popracować i na pewno koledzy pomogą mi w tym aspekcie, tak samo jak sprzętowym - dodał.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty