KSM nie rozumie działań Polonii. "Weryfikacja wyniku byłaby skandalem"

Polonia Bydgoszcz chce, aby Trybunał Polskiego Związku Motorowego zajął się sprawą kontrowersyjnych decyzji sędziego podczas meczu w Krośnie. - Nie wyobrażam sobie sytuacji, by wynik został teraz zweryfikowany - mówi prezes KSM-u, Janusz Steliga.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Mirosław Jabłoński PAP / Karol Słomka / Mirosław Jabłoński

Do meczu Nice Polskiej Ligi Żużlowej, o którym mowa, doszło 3 lipca. KSM Krosno pokonał wówczas Polonię 47:43. Przyjezdni twierdzą jednak, że zostali skrzywdzeni paroma kontrowersyjnymi decyzjami sędziego, Zdzisława Fydy. Bydgoszczanie mieli duże zastrzeżenia do ostatniej gonitwy, kiedy arbiter zaliczył wynik po upadku Damiana Adamczaka. Uznał bowiem, że w chwili incydentu prowadzący Ernest Koza znajdował się na początku trzeciego okrążenia. Polonia ma poza tym zastrzeżenia do biegu 12., który początkowo zakończył się wygraną gości (4:2), ale po protestach gospodarzy go powtórzono.

Władysław Gollob przyznał w rozmowie z naszym portalem, że chce, aby sprawą kontrowersji zajął się Trybunał Polskiego Związku Motorowego. Rozczarowani takim postępowaniem są włodarze KSM-u Krosno.

- My, jako klub nie jesteśmy w tym momencie stroną żadnego postępowania. Polonia Bydgoszcz ma zastrzeżenia nie tyle do nas, co do decyzji sędziego. Przyglądamy się jednak tej sprawie bardzo uważnie, wyrażając pewne zaniepokojenie. Nie podoba nam się sytuacja, że Polonia po tylu tygodniach od meczu roztrząsa tę sprawę, licząc na weryfikację wyniku. Moim zdaniem, gdyby do tego rzeczywiście doszło i rezultat spotkania zostałby zmieniony, mielibyśmy do czynienia z wielkim skandalem - przyznaje prezes Janusz Steliga.

Wynik lipcowego meczu w Krośnie ma duże znaczenie dla układu ligowej tabeli. KSM uzbierał jak dotąd dziewięć "oczek" i zajmuje bezpieczną ósmą lokatę. Pozycję niżej, mając dwa punkty mniej, plasuje się z kolei Polonia. - Być może bydgoszczanie zabezpieczają się w ten sposób na wypadek, gdyby zakończyli sezon ligowy tuż za naszymi plecami. Wówczas można byłoby nas szachować Trybunałem PZM. My wolimy jednak, by o wszystkim zadecydowała sportowa walka. Wygraliśmy rewanżowy mecz z Polonią, a na konto bydgoszczan trafił bonus. Tego powinniśmy się trzymać - dodaje Steliga.

ZOBACZ WIDEO Piotr Dębowski: Kadra szczypiornistów? To będzie mieszanka wybuchowa (źródło: TVP)

Krośnianie bronią poza tym decyzji sędziego z piętnastej gonitwy zawodów. - W dwunastym biegu taśma poszła nierówno, ale nawet gdyby nie było tej powtórki, to i tak mecz zakończyłby się naszą wygrana, tyle że 46:44. Podejrzewamy, że zastrzeżenia Polonii dotyczą zwłaszcza tego ostatniego wyścigu. Bronię w tym przypadku decyzji sędziego. Trzeba pamiętać o emocjach, jakie wszystkim wówczas towarzyszyły. Było duże napięcie i moim zdaniem arbiter je wytrzymał. Nie wszyscy są przekonani, czy Ernest Koza w momencie przerwania biegu zaczynał już trzecie okrążenie, ale o wszystkim decydowały ułamki sekund. Nie ma moim zdaniem żadnych podstaw, by teraz, po kilku tygodniach, znowu roztrząsać tę sprawę lub co gorsza, myśleć o weryfikacji wyniku - stwierdził sternik KSM Krosno.

Steliga zwraca także uwagę, że to krośnianie mogą być pokrzywdzeni przez niesportowe zachowanie zawodnika Polonii. - Boli nas, że cały czas mówi się o tym, że Polonia została pokrzywdzona przez to, że nie powtórzono wyścigu, a zapomina się przy tym, że został on przerwany przy naszym podwójnym prowadzeniu, przez wybitnie niesportowe zachowanie zawodnika Polonii. Adamczak położył motocykl jadąc daleko za resztą stawki i w tempie żółwia udawał, że próbuje zejść z toru, tak żeby sędzia musiał przerwać wyścig - kwituje prezes klubu z Krosna.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×