Madsen nie przeprosił Gomólskiego. "Minęliśmy się, a przeszedł jakby mnie nie widział"
Kacper Gomólski dołożył małą cegiełkę do dorobku Get Well Toruń, który rozgromił Unię Tarnów w ramach 11. kolejki PGE Ekstraligi 58:31. Ale dla "Gingera" powrót do miasta, gdzie spędził trzy lata, to zawsze duża sprawa. - Sentymentalna podróż - mówi.
W małopolskim zespole występował do zakończenia wieku juniora. Zdobył z nim złoty oraz dwa brązowe medale DMP. Od zeszłych rozgrywek przywdziewa kewlar zespołu z Grodu Kopernika. - Trudniej było wrócić w minionym sezonie. Wtedy był to pierwszy rok, kiedy przyjechałem do Tarnowa po spędzeniu w tych barwach świetnych trzech sezonów. Zwłaszcza ten ostatni wspominam najlepiej - 2014. W 2015 jako toruński "świeżak" było bardzo dziwnie. Teraz natomiast już trochę inaczej. Ale zawsze z sentymentem podchodzę do tego, co tutaj doświadczyłem, dlatego przy każdej okazji przejdę się po skończonych zawodach, aby podziękować miejscowym fanom - powiedział Kacper Gomólski.
23-latek cieszy się, że od tego roku występuje w jednej drużynie z byłymi kolegami z Tarnowa - Gregiem Hancockiem i Martinem Vaculikiem. - Można powiedzieć, że przenieśliśmy trochę Toruń do Tarnowa. Jest Martin, Greg i ja. Spędziliśmy w Małopolsce ze sobą mnóstwo czasu ponieważ z "Vaculem" trzy lata, a z Hancockiem dwa. Fajnie, że mamy taką ekipę. Tylko, żebym ja jeszcze się dopasował do ich zdobyczy - wzdycha
Po zakończeniu potyczki nie doszło do przeprosin zarówno z jednej, jak i drugiej strony. - Nic nie zrobiłem, więc to on powinien podejść do mnie. Minęliśmy się po spotkaniu już schodząc z toru i podziękował Martinowi. Obok mnie przeszedł jakby mnie nie zauważył. Zrobiłem więc tak samo. Nie będę płakał. Nie musimy być kolegami - dodał.
ZOBACZ WIDEO Rio: lekkoatleci szlifują formę (źródło TVP)KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>