Mecz w Toruniu nie przysporzył kibicom zbyt wielu emocji. Zazwyczaj na Motoarenie fani oglądają bardzo ciekawe wyścigi, jednak tym razem decydował głównie start i mądre pokonanie pierwszego okrążenia. Potem wystarczyło nie popełniać błędów, odpowiednio ustawić parę i obierać optymalne ścieżki. Przodowali w tym torunianie, a zwłaszcza niesamowicie szybki Greg Hancock. Fakt, że gospodarze byli nieźle dopasowani do własnej nawierzchni to jedno, ale trzeba przyznać, że mieli nieco ułatwione zadanie.
Sporym problemem gorzowskiej drużyny był bowiem brak komunikacji. Niewielkie nieporozumienia było widać między Matejem Zagarem i Przemysławem Pawlickim, a w 7. biegu niesamowicie ostrą walkę stoczyli ze sobą... Krzysztof Kasprzak i Bartosz Zmarzlik. Obaj gorzowianie rywalizowali niemal tak, jakby byli największymi wrogami. Jasne jest, że mamy tu do czynienia ze starciem dwóch trudnych charakterów, zawodników, którzy potrafią na torze osiągać bardzo wysokie prędkości. Dotyczy to nawet Kasprzaka, który ze swoją tegoroczną formą nie chce być jedynie dostarczycielem punktów bonusowych, ale jest też w stanie walczyć o zwycięstwa. Takie sytuacje nie są zdrowe i na pewno nie sprzyja to budowaniu odpowiedniej atmosfery w zespole. A należy dodać, że Stalowcy w opisywanym wyścigu jechali dość blisko prowadzącego Martina Vaculika i gdyby lepiej się dogadywali, mogliby ten bieg wygrać.
Goście tego meczu czasami popełniali też jeden kosztowny błąd na drugim wirażu. Nawet jeśli dobrze rozegrali pierwszy łuk, w drugi zdarzało im się wchodzić zdecydowanie za szeroko, co gospodarze bezwzględnie wykorzystywali. Tak było choćby w wyścigach 9. i 10., gdy dodatkowe punkty dzięki temu zdobyli Kacper Gomólski, Chris Holder oraz Adrian Miedziński i najpierw powiększyli a potem utrzymali 10-punktowe prowadzenie. Zawodnicy Get Well mocno też ze sobą współpracowali, co pokazał wspomniany bieg 10. Para Aniołów najpierw w znakomity sposób wyprzedziła Zmarzlika, choć oczywiście musiała uważać na niego do końca. Junior Stali na ostatnim okrążeniu niemal wyprzedził Miedzińśkiego, ale w pogotowiu był Holder, który na ostatnim łuku i prostej mocno zablokował 21-latka i to "Miedziak" wjechał trzeci na metę.
Przede wszystkim drużyna Jacka Gajewskiego nie miała żadnych dziur. Punktów nie dorzucił tylko młodziutki Igor Kopeć-Sobczyński, ale można mu wybaczyć porażki z bardziej doświadczonymi juniorami Stali. Indywidualne zwycięstwa notowała trójka liderów: Vaculik, Holder i Hancock, a niezwykle ważne punkty dorzuciła też druga linia. Tego brakowało po stronie gości, gdzie tylko Iversen i Kasprzak nawiązywali równorzędną walkę z gospodarzami. Zabrakło "oczek" i spokoju zazwyczaj świetnego Zmarzlika, który jechał bardzo nerwowo i gołym okiem widać było, że ma to negatywny wpływ na jego postawę. Nie można mu odmówić ambicji, jednak szarpana jazda nie dawała efektu. Kompletnie zawiedli zaś dość niepewni w tym sezonie Zagar, Pawlicki i Jensen.
Przewaga gospodarzy widoczna była od początku. Dość powiedzieć, że pierwsze biegowe zwycięstwo gorzowianie odnieśli dopiero w 13. gonitwie. W szeregach Aniołów najwidoczniej wdarło się delikatne rozprężenie, bo także kolejny bieg padł łupem przyjezdnych. Od początku znany był jednak los punktu bonusowego. Stal u siebie pokonała Get Well aż 62:28 i po 10. biegu wiadomo było, że tylko kataklizm odebrałby dodatkowy punkt gorzowianom. Dzięki zwycięstwu torunianie umocnili swoją pozycję w czołowej czwórce PGE Ekstraligi, zaś dla gorzowian jest to dopiero druga porażka w tym roku. Na dodatek w tym samym województwie: kujawsko-pomorskim.
Za tydzień zawodnicy Get Well Toruń pojadą do Poznania, gdzie zmierzą się z Betardem Spartą, zaś gorzowianie wrócą do domu i podejmą Ekantor.pl Falubaz.
Wyniki:
Stal Gorzów - 40
1. Niels Kristian Iversen - 12+2 (3,3,1*,2,1*,2)
2. Michael Jepsen Jensen - 0 (0,0,-,-,-)
3. Matej Zagar - 4 (2,2,0,0)
4. Przemysław Pawlicki - 4+1 (0,1*,1,1,1)
5. Krzysztof Kasprzak - 11 (1,2,2,3,3,w)
6. Bartosz Zmarzlik - 8+1 (2,1*,0,2,3)
7. Adrian Cyfer - 1+1 (1*,0,-)
Get Well Toruń - 50
9. Martin Vaculik - 11+1 (1*,3,3,2,2)
10. Kacper Gomólski - 5+1 (2,0,2*,1,-)
11. Chris Holder - 11 (3,2,2,3,1)
12. Adrian Miedziński - 3+2 (1,1*,1*,w)
13. Greg Hancock - 15 (3,3,3,3,3)
14. Igor Kopeć-Sobczyński - 0 (0,0,0)
15. Paweł Przedpełski - 5+1 (3,2*,0,0)
[event_poll=60668]
Bieg po biegu:
1. (58,59) Iversen, Gomólski, Vaculik, Jensen 3:3
2. (58,78) Przedpełski, Zmarzlik, Cyfer, Kopeć-Sobczyński 3:3 (6:6)
3. (58,44) Holder, Zagar, Miedziński, Pawlicki 4:2 (10:8)
4. (58,03) Hancock, Przedpełski, Kasprzak, Cyfer 5:1 (15:9)
5. (58,68) Iversen, Holder, Miedziński, Jensen 3:3 (18:12)
6. (58,78) Hancock, Zagar, Pawlicki, Kopeć-Sobczyński 3:3 (21:15)
7. (58,65) Vaculik, Kasprzak, Zmarzlik, Gomólski 3:3 (24:18)
8. (59,12) Hancock, Kasprzak, Iversen, Przedpełski 3:3 (27:21)
9. (58,71) Vaculik, Gomólski, Pawlicki, Zagar 5:1 (32:22)
10. (58,81) Kasprzak, Holder, Miedziński, Zmarzlik 3:3 (35:25)
11. (59,09) Hancock, Iversen, Gomólski, Zagar 4:2 (39:27)
12. (58,87) Holder, Zmarzlik, Iversen, Kopeć-Sobczyński 3:3 (42:30)
13. (59,22) Kasprzak, Vaculik, Pawlicki, Miedziński (w/u) 2:4 (44:34)
14. (59,25) Zmarzlik, Vaculik, Pawlicki, Przedpełski 2:4 (46:38)
15. (58,56) Hancock, Iversen, Holder, Kasprzak (w/su) 4:2 (50:40)
Mecz rozgrywano wg I zestawu startowego.
Sędzia: Remigiusz Substyk,
Widzów: 12 000 osób,
NCD uzyskał Greg Hancock (58,03) w biegu nr IV.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: jestem za stary, by bawić się w kotka i myszkę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}