Solidny Skrzydlewski. Coca-Cola ratunkiem dla Lokomotivu
Z dużym zaciekawieniem obserwuję nie tylko rywalizację drużyn w PGE Ekstralidze, ale także w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Jak wielu kibiców zastanawiam się, czy tym razem awans wywalczy drużyna, która wygra w niższej klasie rozgrywkowej. Jeszcze wiele może się zdarzyć, ale w tej chwili niekwestionowanym liderem jest Orzeł Łódź. To oni w mojej ocenie mają największe szanse na zwycięstwo. I akurat sukces tego zespołu wcale nie musiałby być zmartwieniem dla Ekstraligi.
Bardzo podobała mi się ostatnia wypowiedź pana Skrzydlewskiego, który powiedział, że na Ekstraligę na pewno nie weźmie kredytu. Jestem zbudowana, kiedy czytam takie słowa, bo sama wiele razy na ten temat mówiłam i pisałam. Orzeł jest w mojej ocenie gotowy sportowo i finansowo. Są w stanie zrobić skok jakościowy.
Wiadomo, że łodzianom nie byłoby łatwo. Ekstraligowcy mają wypracowane standardy i ułożone zespoły. Beniaminek musi zacząć wszystko od początku. Orzeł może jednak sobie z tym poradzić. Łódź to miasto, w którym żużel na najwyższym poziomie może zagościć na dłużej niż tylko na chwilę. Oby nie powtórzyła się sytuacja z zeszłego roku, kiedy zwycięzca pierwszej ligi nie wystartował w Ekstralidze. Przyznam, że jest to dla mnie nadal niezrozumiałe. Lokomotiv wygrał, ale nie pojechał, bo nie został dopuszczony. Co zatem ma być dla Łotyszy celem w Nice PLŻ?
Wracając jednak do Orła, Witold Skrzydlewski to w środowisku kontrowersyjna postać. Dla mnie to jednak przede wszystkim barwny i wyrazisty człowiek. To mocna osobowość, a moim zdaniem w sporcie i biznesie potrzeba takich ludzi. Prezes wypowiada odważne opinie i jest bezkompromisowy. To jednak w niczym nie przeszkadza. Orzeł do Ekstraligi może wnieść przede wszystkim solidność. Na czele tej organizacji stoi ktoś odpowiedzialny, a to wielka wartość. Nie słyszałam, żeby Orzeł miał kiedykolwiek problemy z finansami. Zawodnicy nigdy nie mówili źle o tym klubie. W Łodzi są fundamenty i można budować dalej. Poza tym, mówimy o dużym ośrodku. Stworzenie mocnej, ekstraligowej drużyny w takim mieście byłoby bardzo dobrym posunięciem dla całej dyscypliny. Wszyscy możemy na tym skorzystać.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": historia pomnika Jezusa Odkupiciela (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
To tyle, jeśli chodzi o faworytów. Teraz przejdę do wypowiedzi, która mnie przeraziła. Chodzi o słowa prezesa PZM Andrzeja Witkowskiego. Mogliśmy przeczytać, że Lokomotiv na pewno nie zostanie dopuszczony do Ekstraligi, bo PGE nie sprzedaje prądu na Łotwie. Ta argumentacja jest szokująca.
Mam olbrzymi szacunek dla sponsora każdych rozgrywek ligowych. W życiu chodzi jednak o pewną logikę. Zastanawiam się, co byłoby w sytuacji, gdyby naszą Ekstraligę sponsorowała firma, która produkuje kleje, ale nie dostarcza ich do Polski północnej. Czy w tej sytuacji naszym interesem nie będzie jazda w lidze drużyn z tej części kraju? Nie wiem, co mogą zrobić teraz Łotysze i szczerze im współczuję. Może powinni podjąć działania, żeby sponsorem PGE Ekstraligi została Coca-Cola, której można się napić w najodleglejszych zakątkach naszego globu? Boję się, co wydarzy się w polskim żużlu, kiedy Ekstraligę będzie sponsorować firma o znaczeniu lokalnym. Może wtedy zaczniemy jeździć tylko w pomorskim albo podkarpackim. Przerażająca wizja.
Problem ma mieć także telewizja? Nie rozumiem. Skoro tak, to może należy poszukać takiej, która ma szerszy zasięg. W tym wszystkim chodzi bowiem o jedną bardzo ważną rzecz. Biznes w sporcie jest istotny, ale nie może górować nad rywalizacją sportową i mieć wpływu na jej wyniki. Z Lokomotivu zrobiliśmy ostatnio w Polsce chłopca do bicia. Sami ich zaprosiliśmy, a teraz co chwilę rzucamy pod nogi kolejne przeszkody.
Łotyszy bardzo podziwiam. Muszą radzić sobie z wieloma problemami, które nie są od nich zależne, a mimo to od wielu lat są w czubie ligowej tabeli. Rok temu wygrali przecież rozgrywki. Teraz również jadą świetnie. Drugie miejsce to bardzo dobry wynik. Mają duże szanse na finał, a tam wszystko może się zdarzyć.
Przypominam wszystkim, że Lokomotiv się do naszej ligi nie wprosił. Ktoś wyraził na to zgodę, a może nawet sam zaprosił ten klub. Łotysze powinni mieć zatem pełne obowiązki, ale i prawa. A naturalnym jest prawo awansu. Na tej samej zasadzie oni mogliby powiedzieć teraz, że należy ich z pewnych rzeczy zwolnić. Skoro nie mogą wygrać rozgrywek i awansować, to dlaczego mają spełniać wszystkie wymogi?
Słyszałam ostatnio opinię pana Krzysztofa Cegielskiego, który zaproponował, żeby do polskiej ligi zaprosić kluby z Niemiec. Proponuję najpierw uporządkować sytuację Lokomotivu i w ogóle klubów zagranicznych w naszych rozgrywkach. W przeszłości były już inne ekipy. Zostali tylko Łotysze, którzy stali się niechcianym dzieckiem. Kiedy Lokomotiv był czwarty do brydża, to nie mieliśmy z nim problemu. Teraz mówimy do widzenia. Zanim zaprosimy kolejne ekipy, pomyślmy najpierw jak zamierzamy je traktować.
Marta Półtorak
Co do Pana Skrzydlewskiego będzie musiał dobrze do portfela sięgnąć bo z tym co ma na dziś to w Ekstra sorry nie ma co szukać.