Komarnicki ujawnia historię rozmów z Nicki Pedersenem

 / Tomasz Gollob, Władysław Komarnicki
/ Tomasz Gollob, Władysław Komarnicki

Władysław Komarnicki specjalnie dla SportoweFakty.pl ujawnia historię rozmów z Nicki Pedersenem. Wszystko po to, aby uciąć ciągłe spekulacje na ten temat.

W środowym wydaniu Przeglądu Sportowego ponownie pojawiła się informacja o rzekomych kłopotach finansowych Włókniarza Częstochowa. Prezes Włókniarza - Marian Maślanka na łamach naszego serwisu dementował te informacje. Jednym z działań związanych z wyjściem z kryzysu częstochowskiego klubu miało być proponowanie wypożyczenia mistrza świata Nicki Pedersena za przysłowiową złotówkę. Zasugerowano również, że w październiku doszło do spotkania Pedersen - Władysław Komarnicki. Prezes Stali Gorzów ujawnia historię spotkań z Duńczykiem.

- Z Nicki Pedersenem w cztery oczy spotkałem się raz. Miało to miejsce zaraz po awansie Stali Gorzów do Ekstraligi. Nasze spotkanie przebiegało w miłej atmosferze. Pamiętam jednak, że bardzo szybko się ono zakończyło, bo nie byliśmy w stanie spełnić oczekiwań finansowych Pedersena. Podkreślam po raz kolejny - było to nasze jedyne spotkanie w cztery oczy. Później Nicki Pedersen pojawił się w Gorzowie przy okazji memoriału Edwarda Jancarza. Ale widziałem się z nim tylko w parkingu - tak samo jak z pozostałymi uczestnikami tego turnieju. Nigdy więcej nie inicjowałem lub nie brałem udziału w rozmowach, które miałyby doprowadzić do przejścia Pedersena do Stali Gorzów - powiedział specjalnie dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.

Prezes Stali Gorzów wyraził również swoje oburzenie kolejnymi insynuacjami dotyczącymi swojego klubu. - Naprawdę nie potrafię zrozumieć, dlaczego ktoś próbuje w takim świetle przedstawiać nasz klub. Szkodzi to nie tylko Stali, ale całemu polskiemu żużlowi. Takiej masy bzdur, jak przed obecnym i w czasie trwania minionego sezonu pojawiły się w kilku gazetach, nie widziałem dawno. Wierzę, że ta taktyka się zmieni. Pogoń za sensacyjną informacją musi mieć również swoje granice. Nie dziwię się, że prezes Maślanka chce oddać sprawę na drogę postępowania sądowego - zakończył Władysław Komarnicki.

Źródło artykułu: