Kontrowersje w Grudziądzu. Czy sędzia się pomylił?

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda

MRGARDEN GKM Grudziądz pokonał Fogo Unię Leszno 56:34. Gospodarze zgarnęli dwa punkty za zwycięstwo i jeden bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu. W tym spotkaniu kontrowersje wzbudziło kilka decyzji sędziowskich.

Mecz pomiędzy MRGARDEN GKM-em Grudziądz a Fogo Unią Leszno sędziował Krzysztof Meyze. Arbiter miał sporo pracy. Musiał podjąć kilka trudnych decyzji. Czy za każdym razem oceniał wydarzenia na torze prawidłowo? - Kilka sytuacji trzeba dokładnie przeanalizować. Jedna z nich dotyczy biegu, w którym po upadku nie zadziałały lub nie zostały włączone światła przerywające wyścig. Drugie wydarzenie to upadek w pierwszym łuku Łaguty. Najwięcej kontrowersji było jednak przy upadku Zengoty w biegu z Lindbaeckiem - wylicza Leszek Demski.

W trzynastym wyścigu upadł Grzegorz Zengota, kiedy gaz zamknął Antonio Lindbaeck. Szwed najprawdopodobniej źle policzył okrążenia. Żużlowiec gości starał się go ominąć i zapoznał się z torem. Wszystko wskazuje na to, że sędzia źle ocenił to wydarzenie. - Potrzebna jest bardzo wnikliwa analiza, ale wiele wskazuje na to, że winnym upadku Zengoty był właśnie Lindbaeck - twierdzi Demski.

Dyskusje wzbudził także wyścig jedenasty. Sędzia najpierw przerwał ten bieg z powodu nierównego startu. Ostrzeżenie dostał wtedy Peter Kildemand. - Powtórzenie biegu z Kildemandem za jego zachowanie na starcie było słuszne. Był ruch, więc nie ma dyskusji. Duńczyk na tym zyskał - podkreśla Demski.

W tym samym wyścigu na tor upadł Artiom Łaguta, którego zahaczył Emil Sajfutdinow. Arbiter powtórzył ten bieg w pełnym składzie. - Miał do tego prawo, bo to był jeszcze pierwszy łuk. Jeden i drugi zawodnik jechali swoim torem. Emil go nie poszerzał, a Artiom nie schodził do krawężnika. Pech chciał, że w pewnym momencie się spotkali - dodaje na zakończenie Demski.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": twarze Rio de Janeiro (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: