Krzysztof Mrozek: Spieprzyliśmy temat i robi się nieciekawie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek z Grigorijem Łagutą
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek z Grigorijem Łagutą

Unia Tarnów pokonała na własnym torze ROW Rybnik 50:40 w poniedziałkowym meczu 13. kolejki PGE Ekstraligi. Taki wynik oznacza, że rybniczanie przekreślili swoje szanse na awans do fazy play-off.

Śląski zespół wyjechał z województwa małopolskiego również bez punktu bonusowego. - Niestety ROW nie zdobył w Tarnowie nawet bonusu. Trzeba się zmierzyć z porażką. Raz się wygrywa, a raz przegrywa. Trzeba wyciągnąć wnioski i jechać dalej. Nie wiem jeszcze jak poukładały się wyniki poniedziałkowych meczów, natomiast my musimy wygrać w niedzielę z gorzowianami i wtedy będziemy spać bezpiecznie. Najlepiej liczyć na siebie, a nie na przeciwników. Spieprzyliśmy trochę temat i robi się nieciekawie - powiedział po poniedziałkowym meczu prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek.

Spotkanie odbywało się w napiętej atmosferze. Szczególnie dostawało się Kacprowi Worynie, który był wygwizdywany przez gospodarzy. - Ja nie jestem od komentowania zachowań kibiców. Mogę powiedzieć jedynie, że kibice z Rybnika prowadzili rewelacyjny doping. Zapełnili cały sektor dla gości, byłem pod wrażeniem. Zawsze powtarzam, że kibice ROW-u są naszym najmocniejszym punktem i naszym ósmym zawodnikiem. Gdziekolwiek jedziemy, to tam są i jest ich zawsze dużo. Jestem z nich dumny - dodał.

ROW po poniedziałkowej porażce pozostał jedynie w walce o bezpośrednie utrzymanie się w PGE Ekstralidze. - Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenie. Przed sezonem zakładaliśmy 6 miejsce i nadal po to jedziemy. Dla mnie najważniejszą kwestią jest to, by nie spaść z tej ligi. Mam nadzieję, że nie pojedziemy w barażach. Chcemy robić dla kibiców jak najlepsze widowiska. Oni się potem odwdzięczają takim dopingiem jak w poniedziałek - oznajmił.

Rybniczanie będą robili zapewne wszystko, by na kolejny rok zatrzymać w składzie Grigorija Łagutę i Maksa Fricke'a. - Na razie myślę o niedzielnym meczu ze Stalą Gorzów. Później będziemy zajmowali się przyszłym sezonem i tym, kto pojedzie, a kto nie pojedzie. Logiczne jest to, że klub chce zatrzymać zawodników, którzy tworzą jej trzon. Jeżeli jedna i druga strona tego chce, to idzie to w dobrą stronę. Czy ten trzon będzie chciał pozostać? To trzeba już pytać tylko żużlowców - zakończył.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: