Na kilka godzin przed meczem w Lesznie w parku maszyn pojawiły się motocykle Nickiego Pedersena. Duńczyk i jego mechanicy przygotowywali sprzęt do startu w zawodach, ale w ostatniej chwili zapadła decyzja, że "Power" nie pojedzie w tym spotkaniu. W kuluarach mówi się, że doszło do konfliktu na linii sztab szkoleniowy - zarząd. Adam Skórnicki nie chciał podobno, by Pedersen powrócił do składu. Ostatecznie Duńczyk rzeczywiście nie pojechał w zawodach.
Sam menedżer, po zakończeniu meczu, zaprzeczył jednak takiemu scenariuszowi, przedstawiając własną wersję zdarzeń. Pedersen miał pojawić się w parku maszyn, ponieważ niewiadomą był występ Emila Sajfutdinowa. - Nie byliśmy do końca pewni jak czuje się Emil. Do tego Nicki miał jeszcze do wmontowania nowy sprzęt i stąd wynikła taka sytuacja - tłumaczył Skórnicki. Dodał przy tym, że poproszenie o przyjazd szóstego seniora to w Lesznie nic nowego. - Wcześniej mieliśmy podobne sytuacje, gdy nie jechał Tobiasz Musielak czy Peter Kildemand. Byli oni wtedy również z drużyną. To takie zabezpieczenie, bo nigdy nie wiadomo w jakim stanie wrócą zawodnicy z sobotnich zawodów - dodał.
Menedżer Fogo Unii przyznał, że Pedersen miał prawo być ostateczną decyzją rozgoryczony. Duńczyka nie widziano w czasie zawodów w parku maszyn. - To zrozumiałe. Nicki jest profesjonalistą i zawsze chce jechać. Przygotowuje sprzęt i cały swój team do meczów. Nikt przecież nie lubi być odsuwanym od składu. Nie był więc z tej decyzji zadowolony - skwitował Skórnicki.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": stolica karnawału (źródło TVP)
{"id":"","title":""}