W Derbach Podkarpacia KSM Krosno miał swoje szanse. Gospodarze przez sześć biegów prowadzili ze Stalą BETAD Leasing Rzeszów. Potem ekipa ze stolicy Podkarpacia lepiej spasowała się do toru i nie pozwoliła na zbyt wiele krośnianom, którym uciekła kolejna szansa na arcyważne punkty do ligowej tabeli.
Bardzo dobre wejście w mecz miał Tomasz Chrzanowski. - Lepiej zacząłem, a gorzej skończyłem. W dziewiątym wyścigu miałem dobry start z trzeciego pola. Po przegranym biegu z czwartego toru wprowadziłem korekty na czternasty bieg, ale znowu wchodziłem wtedy na wewnętrzne pole i była klapa. Można było zauważyć, że jaki był start, taki cały bieg. Pola startowe różnie niosły, więc umiejętność regulacji miała ogromne znaczenie. Jest nam szkoda, bo ten mecz był do wygrania - żałuje wychowanek klubu z Torunia.
36-latek w niedzielnym starciu zdobył 7 punktów. W drugiej części meczu zabrakło "oczek" Chrzanowskiego. Wtedy, kiedy KSM potrzebował ich najbardziej. - Swój pierwszy bieg wygrałem. Potem miałem sześć wyścigów przerwy, więc nie robiłem żadnych korekt. Później okazało się, że to było błędem. Na oko nie było widać, jak zachowuje się tor, czy jest przyczepniejszy. Przywiozłem punkt, a potem znowu wygrałem wyścig, więc wtedy żadnych zmian się już nie dokonuje. Przeszedłem z trzeciego na czwarte pole i przywiozłem zero. W ten sposób zabrakło nam punktów - tłumaczy zawodnik.
Przed KSM-em jeszcze dwa pojedynki - z Lokomotivem Daugavpils na wyjeździe, gdzie jakakolwiek zdobycz punktowa byłaby sensacją - a także ze Speedway Wandą Instal Kraków u siebie. Ten drugi pojedynek powinien zdecydować o tym, czy Wilki utrzymają się w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. - Walka o utrzymanie będzie się toczyć do samego końca. Z Wandą u siebie na pewno nie będzie łatwo - kończy Chrzanowski.
ZOBACZ WIDEO Memoriał Kamili Skolimowskiej: gdzie jest granica Anity Włodarczyk? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}