Walczące o utrzymanie w Nice PLŻ KSM Krosno nie sprostało w minioną niedzielę Stali BETAD Leasing Rzeszów, przegrywając 42:48. - Zabrakło paru punktów do wygranej, ale czy mogę mieć pretensje do mojego zespołu? Można powiedzieć, że pojechaliśmy na swoim poziomie. Nasz tor nie jest niestety dla rzeszowian większą tajemnicą i w końcówce zawodów nie mieliśmy jak im się przeciwstawić. Na szczególne słowa uznania zasługuje występ Łogaczowa. Niestety sam meczu nie mógł wygrać. Martwi mnie na pewno postawa Ernesta Kozy. W ostatnim czasie spisuje się poniżej możliwości. Nie zamierzamy jednak obwiniać jednego zawodnika o naszą porażkę - tłumaczy prezes KSM-u, Janusz Steliga.
Na szczęście dla krośnian, swojego meczu nie wygrał bezpośredni rywal w walce o utrzymanie - Polonia Bydgoszcz. Gryfy zostały pokonane 50:40 przez Lokomotiv Daugavpils. Nie sprawdził się tym samym czarny scenariusz prezesa Steligi, który przypuszczał, że Łotysze udadzą się do Bydgoszczy w rezerwowym składzie i przegrają to spotkanie.
- Wiem, że Lokomotiv poważne rozważał to, by odpuścić to spotkanie. Myślę, że medialny huk, który wytworzył się wokół tej sprawy spowodował, że Łotysze podeszli do tego ambicjonalnie. Chwałą im za to, że tak się stało, by gdyby Polonia w niedzielę wygrała, sprawa naszego spadku z Nice PLŻ byłaby w zasadzie przesądzone. A tak zachowane zostały sportowe reguły gry i nadal zachowujemy szanse - dodaje Steliga.
Walka o utrzymanie w Nice PLŻ jest nadal nierozstrzygnięta. Zarówno Polonia, jak i KSM mają w dorobku tyle samo "oczek". - O wszystkim zadecyduje prawdopodobnie ostatnia kolejka, gdy podejmiemy Wandę Kraków. Musimy bezsprzecznie ten mecz wygrać, bo Polonia pojedzie tego samego dnia do Rawicza. Nie oszukujmy się, bydgoszczanie bez przeszkód tam wygrają. Nasza sytuacja jest zatem nie do pozazdroszczenia - kwituje prezes Steliga.
ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: szarża Roberta Miśkowiaka (źródło TVP)
{"id":"","title":""}