Skrzydlewski chce sportowego awansu. "Przy zielonym suknie skazywano patriotów"

Orzeł Łódź w meczu ostatniej kolejki fazy zasadniczej Nice PLŻ pokonał rzeszowską Stal 62:28. Prezes łodzian nie do końca jest jednak zadowolony z postawy swoich zawodników.

Przed meczem wydawało się, że Janusz Ślączka przyjedzie do Łodzi w optymalnym zestawieniu. Kilkadziesiąt minut przed zawodami okazało się jednak, że Scotta Nichollsa i Nicolasa Covattiego nie będzie w meczowym zestawieniu. Z tego faktu zadowolony nie był Witold Skrzydlewski. - Mój przyjaciel nie do końca zachował się tak jak powinien, bo przyjechał za słabym składem. Powinniśmy dzisiaj tu zrobić widowisko, tak żeby do końca ważył się wynik - powiedział szef łódzkiego klubu 

Zawodnicy Orła ostatecznie wygrali różnicą 34 punktów. Skrzydlewski miał jednak pewne zastrzeżenia do postawy swojego zespołu. - Dzisiaj wydaje mi się, że ciśnienie zeszło z naszych zawodników. Już w pierwszym biegu jechali w trzyosobowej obsadzie. Gdy zobaczyli skład, to już wiedzieli, że wygrają. Nie było przysłowiowego "poweru", a on będzie potrzebny w Daugavpils. Jak pojadą tak jak dzisiaj, to mogą tam przegrać dwudziestoma punktami - skomentował postawę żużlowców Skrzydlewski.

Przed Orłem dwa najważniejsze mecze sezonu. Zawodnicy prowadzeni przez Lecha Kędziorę zmierzą się w finale Nice Polskiej Ligi Żużlowej z Lokomotiv Daugavpils. Łotysze nie mogą pojechać w PGE Ekstralidze i łodzianie teoretycznie mogli by rozpocząć świętowanie awansu. Nastroje tonuje jednak Witold Skrzydlewski. - Po pierwsze ważny jest wynik sportowy. Przy zielonym suknie po wojnie skazywano patriotów na śmierć i my nie życzymy sobie przy zielonym suknie awansować. Jeśli sportowo awansujemy, to po drugie musi być nas na to stać. Dzisiaj wszyscy skandują Witold, Witold, a później będą krzyczeć Witold w i tu może pan postawić kropki - podkreśla prezes Orła.

ZOBACZ WIDEO "Pełnosprawni - nasze Rio": pierwsze podsumowania (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: