Prezes KSM Krosno załamany. "Zawiodłem kibiców, musimy zastanowić się co dalej"

Feralna końcówka meczu ze Speedway Wandą Instal Kraków sprawiła, że KSM Krosno spadło z Nice PLŻ. - Szkoda mi bardzo tego sezonu. Jest mi przykro, że zawiodłem kibiców - powiedział po meczu Janusz Steliga, prezes KSM Krosno.

[color=#000000]KSM Krosno musiało pokonać w niedzielę Speedway Wandę Instal Kraków różnicą co najmniej siedmiu punktów, by utrzymać się w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Wszystko na to wskazywało, bo na półmetku Wilki miały już 10-punktową zaliczkę. Krośnianie całkowicie zepsuli jednak końcówkę spotkania. W biegu trzynastym krakowianie przełamali i dość niespodziewanie odnieśli podwójny triumf. Z kolei w pierwszym z biegów nominowanych Ernest Koza na ostatnim okrążeniu stracił prowadzenie na rzecz Edwarda Mazura. Natomiast w finałowej gonitwie upadek zanotował niepokonany Siergiej Łogaczow, który został wykluczony z powtórki. W niej wygrał Tomasz Chrzanowski, ale do mety dojechali obaj krakowianie. Mecz zakończył się wynikiem 48:42. Krośnianom do utrzymania zabrakło zatem ledwie jednego punktu biegowego. Wilki po zakończeniu spotkania wciąż miały jeszcze złudne nadzieje. Polonia Bydgoszcz zdołała jednak pokonać na wyjeździe Kolejarz Rawicz. A to oznacza, że KSM Krosno przynajmniej formalnie opuszcza Nice PLŻ.

WP SportoweFakty: Było bardzo blisko. Po drugiej i trzeciej serii startów wszystko wskazywało na to, że się utrzymacie. Ostatecznie zabrakło tylko jednego punktu biegowego. [/color]
 
Janusz Steliga (prezes KSM Krosno): To prawda, zapowiadało się świetnie. Siedzieliśmy na loży honorowej przy prezydencie miasta. Pojawiła się nawet euforia. Czuliśmy, że jesteśmy już w ogródku. Przyznam, że w kwestii kibicowania się rozluźniliśmy. Zaczęliśmy się witać z I ligą. I nagle taki strzał, który nas ostudził. Najpierw trzynasty bieg, a potem lawina, błąd Kozy i upadek Siergieja Łogaczowa. Siergiej po prostu nie wytrzymał ciśnienia. Wierzę, że gdyby poczekał z tymi swoimi atakami to osiągnąłby swoje. No ale niestety.

Polonia Bydgoszcz wygrała. I to jest gwóźdź do trumny.
[color=#000000]
- Przed nominowanymi prowadzili z Kolejarzem Rawicz czterema punktami. Ale mieli dwóch zawodników, którzy praktycznie nie przegrywali i było pewne, że odniosą zwycięstwo. Ale ja zawsze patrzę na siebie. Dlatego liczyłem, że po prostu to my zwyciężymy i nie będziemy się oglądać na Bydgoszcz. Szkoda mi bardzo tego sezonu. Chciałem, żebyśmy utrzymali się w ferworze walki i zostali w lidze na sportowych prawach. Teraz musimy czekać na to, czy ktoś wypadnie czy nie. Jest mi przykro, że zawiodłem kibiców. Musimy zastanowić się co dalej.

[/color]Pomysł, by zakontraktować Wieczorka i skorzystać tym samym także z usług z Rolnickiego był bardzo sprytny.

- To prawda. Dawid Cysarz podsunął ten pomysł i poprosił żebym porozmawiał z prezesem Mrozkiem. [color=#000000]Dziękuję Krzysztofowi Mrozkowi, że podszedł do tego tematu sportowo i nas wsparł. Kamil Wieczorek też był zainteresowany i jemu też dziękuję. Te rozmowy były owocne. Obaj nasi młodzieżowcy pojechali świetnie. Głowię się tylko, dlaczego Rolnicki bądź Wieczorek nie pojechali za Buscha w czwartej serii. Zabrakło chyba wyczucia. Tak mi się wydaje. Nie wiem czy wyszedłby z tego jakiś efekt, ale odnosiłem wrażenie że Busch z każdym wyścigiem tonie. Może młodzież akurat zdobyłaby ten punkt. Teraz to już jest tylko gdybanie.

ZOBACZ WIDEO Wybrzeże - Lokomotiv: upadek Zetterstroema (źródło TVP)
[/color]
Najpierw Jakobsen, a teraz Busch. To nie były trafne decyzje, ale domagali się ich przede wszystkim kibice.

- Byliśmy pod presją. Ta presja nam się udzieliła. Szukaliśmy wyjścia, by zaspokoić oczekiwania kibiców, którzy na nas naciskali. Tobias Busch pojawił się w Krośnie tylko dlatego że był rezerwowym za Łogaczowa. Musiał tu przyjechać na wypadek, gdyby Łogaczow nie zdążył przyjechać z Francji. Muszę przyznać, że nie wiem kto był lepszy na treningu; czy Jabłoński czy Busch. Gdybym miał wybierać, to chyba nie umiałbym podjąć decyzji. Postawiliśmy na Buscha. Liczyliśmy, że z tą swoją niemiecką precyzją będzie chciał się postawić na koniec sezonu.


Może dostał swoją szansę zbyt późno. Ciężko jest dołączyć do drużyny z "marszu" pod koniec sezonu.


- Niestety, ale według mnie nasi zawodnicy zagraniczni zostali w II lidze. Oni po prostu nic nie wnoszą. Nie prezentują żużla I-ligowego, tylko zostają w tyle. Wielu kibiców pytało się nas, dlaczego nie korzystamy z obcokrajowców. Odpowiadaliśmy: ale z kogo? Są teraz dowody, że zarówno Vissing, Jakobsen i Busch nie nadążają. To smutne, bo gdybyśmy mieli drugiego zagranicznego lidera, to myślę że już wcześniej zapewnilibyśmy sobie utrzymanie.


Jak z finansami? Ponoć w trakcie sezonu pojawiły się drobne poślizgi. 18 meczów, to jednak dużo więcej niż mieliście w poprzednich latach.

[color=#000000]- Takie poślizgi finansowe zdarzają się każdego roku. To wychodzi ze specyfiki terminarza. Ale w stosunku do innych klubów, to nasze zaległości są naprawdę żadne. Wszystko uda nam się dopiąć. Dla nas start w przyszłorocznych rozgrywkach nie jest żadnym problemem.

Rozmawiał Radosław Gerlach[/color]


Źródło artykułu: