W minioną niedzielę drużyna częstochowskich Lwów odjechała ostatni w tym sezonie ligowy mecz. Pokonała pilską Polonię 60:30 i w dobrych humorach zakończyła rozgrywki Nice PLŻ. Po meczu rozmawialiśmy z prezesem Michałem Świącikiem.
WP SportoweFakty: Jakby pan tak na gorąco po ostatnim spotkaniu podsumował pierwszy sezon Włókniarza po rocznej przerwie?
Michał Świącik: Wydaje mi się, że zaszliśmy daleko. Mało kto się chyba spodziewał, że zajmiemy trzecie miejsce. Oczywiście w trakcie okazało się, że możemy walczyć o wyższą pozycję, ale sądzę, że było dobrze. Tak naprawdę mieliśmy w tym roku odbudować żużel w Częstochowie, udało się zrobić trochę więcej. Niedzielny mecz pokazał, że frekwencja w Częstochowie jest bardzo fajna.
Naprawdę jest pan z niej zadowolony?
- Uważam, że w Nice PLŻ mamy jedną z najlepszych frekwencji. Pod tym kątem trzeba to rozpatrywać. Nie jest możliwe, aby mieć w pierwszej lidze frekwencję ekstraligową. Po obydwu stronach jadą trochę inni zawodnicy. Z tego to wynika. Jestem zadowolony, oczywiście zawsze mogłoby być lepiej.
ZOBACZ WIDEO: Magnus Zetterstroem: Jestem rozdarty, połowa mnie chce zostać przy żużlu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Ale budżet jest domknięty?
- Mamy jeszcze imprezy w tym roku. To nie jest tak, że niedzielny mecz zakończył sezon żużlowy w naszym mieście.
Kibice Włókniarza mogą się obawiać o licencję na przyszły sezon, czy nie mają prawa o tym myśleć?
- Nie powiem, że nie mają prawa, ale nie ma podstaw, by obawiać się o cokolwiek.
Ostatnio Artura Czaję i Huberta Łęgowika pytałem o wypłacalność klubu. Nie narzekali.
- Myślę, że wszyscy powinni być zadowoleni. My swoich umów dotrzymujemy w stosunku do zawodników, liczymy na to samo ze strony firm, które z nami współpracują. Wrócę jeszcze do tych imprez, które czekają nas w naszym mieście. Będą to Szabla Kmicica, Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Częstochowy oraz chcemy zorganizować jeszcze zawody młodzieżowe. Ponadto, to już nie jest tajemnicą, że próbuję namówić prezesa ROW-u Rybnik, Krzysztofa Mrozka, na rozegranie derbów pomiędzy naszymi drużynami.
Pytałem o budżet i finanse, bo w trakcie sezonu straciliście sponsora strategicznego, firmę KiM Group. Pojawił się co prawda nowy, KantorOnline, ale kibice chcieliby wiedzieć, co się stało, że doszło do takiej zmiany.
- Drogi biznesowe się schodzą, rozchodzą, tak jest w biznesie. Umowa obustronnie została rozwiązana i tyle.
Powodów mi pan nie poda?
- To są sprawy biznesowe, tego publicznie się nie porusza. To sprawa nasza i sponsora.
A budżetem to nie zachwiało?
- Nie. My chcemy się opierać na realnym budżecie. Dlatego też uzgodniliśmy umowę z KantorOnline. Szykujemy się też na rozmowy ze sponsorem tytularnym na przyszły sezon.
I z zawodnikami, bo w tym roku szybciej rusza okres transferowy.
- Dokładnie. Nie ukrywam, że rozmawiamy z naszymi dotychczasowymi zawodnikami.
Wszystkimi?
- Nie, nie. Nie może być takiej długiej ławy, bo do niczego dobrego to nie prowadzi.
Czyli można się spodziewać, że niektórzy zawodnicy odejdą.
- Takie jest życie. Czasami trzeba podjąć męskie decyzje.
A jest już koncepcja składu na przyszły rok?
- Jeśli chodzi o Nice PLŻ, to jest już w naszych głowach koncepcja.
Szykujecie duże zmiany?
- Zobaczymy, co będzie się działo na rynku. Jest wiele klubów zainteresowanych zawodnikami z Nice PLŻ. Ale też są zawodnicy aktualnie jeżdżący w PGE Ekstralidze, którzy chcieliby spróbować sił w Nice PLŻ, aby się odbudować. Natomiast dochodzą do nas głosy, że być może będą prowadzone rozmowy w kierunku Ekstraligi, ale...
…na razie o tym nie myślicie.
- Tak jest. My robimy swoje. Jak będzie takie zapytanie to wówczas ze sponsorami pochylimy się nad tą kwestią.
Czyli jeśli Ekstraliga, to pod warunkiem, że będziecie mieć na to pieniądze?
- Oczywiście. Za Ekstraligę bez pieniędzy się nie zabiorę.
Wracam do składu. Hubert Łęgowik kończy wiek juniora. Zostanie jako senior?
- Chciałbym.
On też by chciał.
- No to pewnie się dogadamy.
Michał Gruchalski. Dlaczego ten chłopak nie pojechał ani razu w lidze? Ani w Rawiczu, Opolu czy u siebie przeciwko np. Polonii Bydgoszcz. Mówił pan, że to będzie następca Huberta Łęgowika.
- No i będzie. Proszę pamiętać, że aby była atmosfera, chłopaki muszą się dogadywać i tworzyć team. Michał ma dużo jazdy juniorskiej, indywidualnej i drużynowej, która jeszcze się w tym roku dla niego nie skończyła. Wiem, że liga ligą, ale proszę mi pokazać inny zespół, który puszcza trzech juniorów w lidze?
Ale Włókniarz ma taki potencjał, że spokojnie mógłby zaryzykować.
- No tak, ale jakby się coś nie udało, to wszyscy zapomnieliby o tym. Kocham bardzo kibiców, ale wiem, jak później jest. To pierwsza sprawa. Druga jest taka, że rozbijanie dotychczasowej pary juniorskiej było niepotrzebne.
Tylko, że Hubert Łęgowik spokojnie mógł jechać w miejsce seniora.
- Hmm, ale którego? Proszę zaproponować, który jest do odsunięcia.
W takich meczach jak w Opolu czy Rawiczu? Choćby Daniel Jeleniewski, czy Nicolai Klindt.
- A Daniel Jeleniewski nie zasłużył na to, by jechać, po tych meczach trudniejszych, w których ciągnął wynik naszego zespołu?
Nie twierdzę, że nie zasłużył, ale uważam, że jest to zawodnik na tyle doświadczony, że mógłby być zastąpiony w spotkaniu z teoretycznie słabszym rywalem przez wkraczającego w żużel młodego juniora.
- Wiem, ale proszę pamiętać też o tym, że ci wszyscy doświadczeni zawodnicy podchodzą tak, że oni pamiętają takie decyzje. Oni w tych meczach nie pojechali za 100 proc. stawki. Mieliśmy ustalone dużo niższe płace za te spotkania. Pamiętajmy też, że za chwilę z jednym, czy drugim zawodnikiem siada się do stołu, by negocjować nowy kontrakt i taki zawodnik to pamięta.
A jeśli chodzi o prowadzenie drużyny, to kto ją de facto w tym sezonie prowadził? Pan, Józef Kafel, Michał Finfa, Daniel Mlek?
- Józef Kafel. Moja ingerencja nastąpiła w środku sezonu, o czym mówiłem. Mniej więcej w meczu w Bydgoszczy. Przed tym spotkaniem siedliśmy z trenerem i menedżerem, i ustaliliśmy koncepcję. Po nieudanych meczach poprosiłem o to, by zastosować pewien schemat sprzed paru lat, który jeszcze Marian Maślanka stosował. Tak się stało i to w Bydgoszczy fajnie zagrało. Potem na moment trener z tego zrezygnował, by ponownie do niego wrócić. A tak swoją drogą, proszę mi powiedzieć, czy Andrzej Rusko nie ingeruje w skład? Lub Krzysztof Mrozek, Robert Dowhan albo noszony na rękach Witold Skrzydlewski? Czy ci prezesi nie ingerują w zespół?
Powiedział pan na początku naszej rozmowy, że trzecie miejsce w Nice PLŻ to bardzo dobry wynik Włókniarza…
- Bardzo dobry, po reaktywacji żużla w ligowym wydaniu.
A bukmacherzy przed sezonem jednoznacznie stawiali, że wygracie tę ligę.
- Bo podchodzili do tego tak, jakby Włókniarz spadł z Ekstraligi i od razu startował ligę niżej. Tak to odbieram. Nikt jednak nie wziął pod uwagę, że podmiotowo nie jest to ta sama firma, że mieliśmy rok przerwy, że dysponowaliśmy innym budżetem. Nie uwzględniono też wielu problemów organizacyjno-gospodarczych, jak przejęcie stadionu. Prowadzenie klubu to nie sama drużyna. My musieliśmy się odbudowywać na wszystkich frontach, poznawać to wszystko. Tego jest naprawdę mnóstwo.
Z optymizmem kibice Włókniarza mogą patrzeć w przyszłość?
- Sądzę, że tak. Musimy teraz polować na naszych zawodników, aby nam nie pouciekali.
A kto może to zrobić?
- Nie będę mówić nazwisk, aby nie podgrzewać atmosfery, ale można się domyślić, kto może być rozchwytywany. Jednak jesteśmy po słowie z tymi zawodnikami, jak na tę chwilę twierdzą, że chcą zostać w Częstochowie.
Wszyscy?
- Wychodzi na to, że wszyscy.
Grzegorz Dzikowski zrezygnował z pracy w Wybrzeżu.
- Grzesiu jest moim bardzo dobrym kolegą. Prywatnie często ze sobą rozmawiamy. Ale proszę pamiętać, że jest Józef Kafel. Dziennikarze mówią o Dzikowskim, kibice o Januszu Stachyrze, pojawia się też nazwisko Czesława Czernickiego, z którym także jestem w dobrym kontakcie. Zatem, no... niech media tym żyją.
Rozmawiał Mateusz Makuch
może nikt?