Oskar Fajfer zadowolony z jazdy w Nice PLŻ. "Krok w tył dał mi bardzo dużo"

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Oskar Fajfer
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Oskar Fajfer

Oskar Fajfer udanie kończy tegoroczny sezon. 22-latek dobrze spisywał się w rozgrywkach ligowych. W sobotę natomiast zwyciężył w turnieju Hil-Gaz "Back In Town, żużel wraca do Gniezna".

WP SportoweFakty: Bardzo dobre zawody w pańskim wykonaniu. Czy jadąc do Gniezna spodziewał się pan, że wygra turniej obsadzony wieloma doświadczonymi zawodnikami?

Oskar FajferNa pewno chciałem znaleźć się w pierwszej ósemce. Cel został wykonany. W półfinale miałem zamiar zwyciężyć, co się udało. Wiadomo, że finał to jest jazda o pełną pulę. Tam trzeba zaryzykować i dać wszystko na jedną kartę. Ja to uczyniłem. Wahałem się pomiędzy wyborem pierwszego oraz trzeciego pola. Jak widać, przypasowało mi to pierwsze. Cieszę się, że wygrałem. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy.

Na pewno kluczowe były starty. Na dystansie nie działo się zbyt wiele.

- Racja. Głównie dopasowywaliśmy motocykl pod start. W pierwszych dwóch biegach byłem dość wolny, mój sprzęt nie chciał się rozpędzać. Później daliśmy troszeczkę inną zębatkę i zaczęło mi pasować.

Pokonał pan między innymi Taia Woffindena czy Grega Hancocka. To może cieszyć.

- Naprawdę jestem z tego szczęśliwy. Końcówka sezonu jest dla mnie mega udana. Dziękuję bardzo Ryszardowi Małeckiemu za super robotę. Ten triumf dedykuję mojemu małemu synkowi, który niedawno się urodził. W związku z tym jestem podwójnie szczęśliwy. Super, że zdrowo udało się dokończyć ten sezon. Teraz będę mógł skupić się na rodzinie.

Z pewnością weseli fakt, że żużel wraca do Gniezna. Sobotnie zawody śledziła licznie zgromadzona publiczność.

- Jak było widać, kibice nie zawiedli. Byli spragnieni żużla. Myślę, że teraz będzie w Gnieźnie lepiej. Nowy rozdział, odkreślony od starego grubą krechą. Są nowi ludzie. Wszystko powinno być odpowiednio poukładane.

ZOBACZ WIDEO Probierz: o miejsce walczy się na boisku, a nie płacząc w prasie (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Czy rozważa pan powrót do swojego macierzystego klubu?

- Na pewno kiedyś wrócę do Gniezna, ale trudno mi teraz powiedzieć kiedy to będzie. Wiadomo, że najprawdopodobniej Start będzie musiał zmagać się w drugiej lidze. Życzę drużynie szybkiego awansu. Nie wiem, co mnie czeka. Nie chcę zamykać sobie żadnych dróg. Nie mam zamiaru niczego przekreślać. Na razie czekamy.

Po dobrej końcówce sezonu, zapewne nie chciałby pan jeździć w drugiej lidze.

- Zawodnik, który ma ambicje, zawiesza sobie poprzeczkę wysoko. Trudno było mi zejść poziom niżej - do pierwszej ligi. Jak widać, krok w tył dał mi bardzo dużo. Nabrałem większe doświadczenie. Jestem bardzo szczęśliwy z tego, jak jest. Chcę mierzyć wysoko i mam nadzieję, że mój plan wypali.

Jak pan podsumuje tegoroczny sezon?

- Jestem bardzo szczęśliwy, że przejechałem go cało i zdrowo. Niezmiernie jest mi miło, że ta końcówka w moim wykonaniu była perfekcyjna. W ogóle nie ma się do czego przyczepić. Trafiliśmy z silnikiem. Dograliśmy sobie go. Wystarczyło zmienić jedną zębatkę i jest zdecydowanie lepiej. Coś pięknego.

Rozmawiał Mateusz Domański

Źródło artykułu: