W meczu rewanżowym w ramach finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej Orzeł Łódź pokonał zespół Lokomotivu Daugavpils 46:44. Zwycięstwo to nie przekłada się jednak na awans zespołu z Łodzi do PGE Ekstraligi. - Przegraliśmy. Zabrakło nam konsekwencji. Przez cały sezon wszystko dobrze się układało. Problemy techniczne nas omijały. W niedzielnym meczu pojawiły się defekty u Roberta Miśkowiaka, Tomasza Gapińskiego i Oskara Bobera. Niestety, ale przyczyniło się to do naszej porażki. Zabrakło tych punktów i przegraliśmy całą ligę. Wielka szkoda kibiców, wszystkich ludzi zaangażowanych w łódzki żużel. Taki jest sport. Ktoś musi przegrać, a ktoś wygrać. Ponieśliśmy porażkę z naprawdę bardzo dobrą drużyną. Mieliśmy świętować, a mamy pogrzeb - powiedział Lech Kędziora.
Łodzianie nie wykorzystali atutu własnego toru. Jednak szkoleniowiec Orłów dostrzega jeszcze kilka innych czynników, które wpłynęły na wynik. - Brakowało konsekwentnej jazdy, defekty, słabsza dyspozycja zawodników, a do tego może jeszcze moje złe decyzje. Mogłem skorzystać z innych zawodników. Nie wystawiać Hansa Andersena, a na przykład Rohana Tungate'a. Duńczyk przyjechał wcześniej do Łodzi. Kręcił kółka, wszystko wyglądało dobrze. To był jego pierwszy mecz po kontuzji. Stało się jak się stało. Jeśli pozostali zawodnicy pojechaliby na odpowiednim poziomie, to nie byłoby tematu Hansa - stwierdza trener.
W ostatnim czasie widoczne było napięcie między trenerem a prezesem łódzkiego klubu. Obaj panowie mieli odmienne zdania. Różnili się w ocenach przegranego spotkania w Daugavpils. - Pomimo różnic, czasami może ostrzejszych wymian zdań, my z panem prezesem jesteśmy jak rodzina. Może nowy trener coś wprowadzi lepszego? Może ja wpadłem w rutynę? Życzę tej drużynie i mojemu następcy wszystkiego dobrego - dodaje szkoleniowiec.
Trener łódzkich Orłów doskonale zdaje sobie sprawę z słynnego powiedzenia "jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz". - Zmiany trzeba zacząć ode mnie. Całą odpowiedzialność biorę na siebie. Jak to mówi młodzież: dałem ciała. Jestem w Łodzi już trzy lata. Odnosiliśmy wspólnie sukcesy. Dziś zabrakło tej kropki nad "i". Myślę, że prezes powinien się zastanowić nad zmianą trenera i przewietrzeniem składu zespołu. Zbudować drużynę z nowymi nadziejami - przyznaje Kędziora.
Zespół z Łotwy mimo wygranej nie może awansować do PGE Ekstraligi. Teoretycznie łodzianie mogliby zmienić ligę mimo porażki. - To już jest decyzja prezesa. Umawialiśmy się, że awans mamy wywalczyć na torze. Mieliśmy ten dwumecz wygrać. Nie chcieliśmy awansu przy zielonym stoliku. Pan prezes jest konsekwentny w swoich działaniach. Także myślę, że zrealizuje to co mówił. Trzeba docenić prezesa za to, że jest człowiekiem, który nie rzuca słów na wiatr - komentuje Kędziora.
ZOBACZ WIDEO Lech Kędziora: Jestem zdruzgotany. Nie mogę już prowadzić Orła (źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Dajcie Skrzydlewskiemu 3 lub więcej milionów a zobaczycie jak szybko zmieni zdani Czytaj całość