O tym, że w Lesznie dojdzie do zmiany na pozycji menedżera mówiło się od kilku tygodni. Wiadomość, że następcą Adama Skórnickiego będzie właśnie Piotr Baron ogłoszono w piątek wieczorem, tuż przed rozpoczęciem Memoriału im. Alfreda Smoczyka.
Obecny na leszczyńskim obiekcie Piotr Baron opowiadał dziennikarzom o kulisach zatrudnienia w Fogo Unii. - Nie wiem jak długo się mówiło o mnie w kontekście pracy w Lesznie. Tak naprawdę dopiero dziś (w piątek - dop. red.) dopięliśmy temat. Rozmowy trwały w zasadzie dziesięć minut. Szybko doszliśmy z władzami klubu do wniosku, że nadajemy na tych samych falach. Jesteśmy gotowi pchać razem ten wózek - deklaruje Baron.
Były szkoleniowiec Betard Sparty zaznacza, że zaczyna pracę w Lesznie od zaraz. Na początek chce poznać klubowe struktury. - Nie ma na co czekać, od jutra zaczynam pełnić swoje obowiązki. Cieszę się, że przychodzę do Unii akurat teraz, w okresie między sezonami. Będę miał czas, by poznać ludzi oraz to, jak działają klubowe struktury. Chcę się w to wciągnąć, bo przecież każdy klub funkcjonuje inaczej. Mam zakres swoich obowiązków i chcę to poukładać, byśmy od marca mieli czysta głowę, a wszystko działało jak należy - dodaje szkoleniowiec.
Do tego dochodzi gorący temat, jakim są transfery. Piotr Baron przyznaje, że będzie pracować nad składem leszczyńskiej Unii wraz z zarządem. - Mam swoją listę życzeń, a władze klubu także. Zobaczymy, co ostatecznie z tego wyjdzie. Musimy mieć na uwadze, że okres transferowy jest krótki. Trzeba będzie dość szybko to poukładać - przyznaje.
Piotr Baron zaznacza jednocześnie, że nie chce mówić o konkretnych nazwiskach. Pytany o to, czy do Leszna mógłby trafić ktoś z jego byłego klubu - Betard Sparty, odparł: - Jest za wcześnie, by poruszać temat nazwisk. Jeśli chodzi o Spartę, to zawodnicy maja tam podpisane wieloletnie kontrakty. Szczerze wątpię w to, byśmy któregoś z nich mieli zobaczyć w Lesznie.
ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny