"Herbie" wywalczenie czwartego złotego medalu IMŚ zapewnił sobie już po pierwszym biegu Grand Prix Australii w Melbourne. Greg Hancock wygrał tę gonitwę, po czym wspólnie z teamem cieszył się z kolejnego w karierze mistrzostw świata. - Pierwszy wyścig był ekscytujący, denerwujący, emocjonalny, ciężko to opisać - zdradził Amerykanin w rozmowie ze speedwaygp.com.
46-latek stał się szóstym żużlowcem w historii, który przynajmniej czterokrotnie zdobywał złoty medal IMŚ. - Świetnie jest znaleźć się na liście zawodników, którzy w swoich karierach także wywalczyli cztery mistrzostwa świata. Ci żużlowcy to bohaterzy, ikony, filary czarnego sportu. Dołączenie do takiego grona to dla mnie wielki zaszczyt. Jestem pod wrażeniem - skomentował.
Mimo wielu sukcesów na koncie i dość zaawansowanego wieku, Greg Hancock nadal chce ścigać się na żużlu i świętować kolejne sukcesy. - Kocham to, co robię i nie patrzę na ramy czasowe. Nadal będę walczył i starał się, aby w każdym kolejnym sezonie znajdować coś extra, by być jeszcze szybszym. Nie mogę pokonywać rywali większą agresją - mogę jednak wygrywać z nimi mądrością i szybkością - powiedział "Herbie".
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Mógłbym znaleźć u siebie sporo błędów
Co do Amerykanina to wredny Czytaj całość