Petera Kildemanda wyścig z czasem. Zdąży na pierwszy mecz?

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Fogo Unia - Get Well, Peter Kildemand
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Fogo Unia - Get Well, Peter Kildemand

Peter Kildemand poddał się kilka dni temu operacji rekonstrukcji więzadła krzyżowego w prawym kolanie. Jeśli nie potraktuje poważnie procesu rehabilitacji to nie ma najmniejszych szans na to, żeby w kwietniu był gotowy do jazdy w PGE Ekstralidze.

- Kildemand już dawno informował nas o tym, że po sezonie będzie robił porządek z więzadłem krzyżowym - mówi Ireneusz Igielski, dyrektor Fogo Unii Leszno. - Zapewniał nas jednak, że w marcu będzie gotowy do jazdy. Czasu ma dużo, więc wierzymy, że tak będzie - dodaje działacz.

Gdyby Peter Kildemand był piłkarzem to nie miałby absolutnie żadnych szans na to, żeby w marcu wrócić do uprawiania sportu. Jako żużlowiec ma jednak szansę na to, żeby w marcu, najpóźniej na początku kwietnia, o ile nie będzie powikłań, wyjechać na tor i walczyć o punkty. Musi tylko zakasać rękawy i bardzo poważnie potraktować rehabilitację. - Ta zaczyna się na trzeci dzień po zabiegu - mówi nam Robert Zapotoczny, klubowy lekarz Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra. – To jest krioterapia i zabiegi izometryczne. Zawodnik po rekonstrukcji więzadła jest bardzo szybko i permenentnie rehabilitowany, ale dzięki temu, po pięciu, sześciu miesiącach jest zdolny do normalnej aktywności. Najważniejsze, by cały ten proces potraktował poważnie, a nie z przymrużeniem oka. Są tacy, którzy opowiadają, że ćwiczą, ale w rzeczywistości tego nie robią i potem wszystko się opóźnia - stwierdza lekarz.

Duński żużlowiec Fogo Unii musi temat potraktować tym bardziej poważnie, że w jego przypadku doszło do rekonstrukcji więzadła w prawym kolanie. - To jest noga na haku, która trzyma motocykl - zauważa Zapotoczny. - Pełni więc rolę podporową i obciążeniową. Jednak, tak jak powiedziałem wcześniej, jeśli Kildemand dobrze przepracuje okres rehabilitacji to najpóźniej za pół roku będzie ścigał się na torze. Żużlowcy mają o tyle szczęście, że kolano nie musi być w stu procentach sprawne, nie musi mieć pełnej ruchomości. Jakby był piłkarzem lub zapaśnikiem to walczyłby o powrót od ośmiu do dziewięciu miesięcy - kończy Zapotoczny.

Warto wyjaśnić, że byli już żużlowcy, którzy jeździli z zerwanymi więzadłami. Można, ale nie warto. Chodzi o to, że w takim przypadku dochodzi do degradacji kolana. Słowem odbija się to na zdrowiu.

ZOBACZ WIDEO Z obozu skoczków dochodzą dobre wieści (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: