Bez Hamulców 2.0: Ja bym Gregowi Hancockowi ręki nie podał

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock

Coraz mniej się dziwię prezesom klubów PGE Ekstraligi, którzy chcieli umieścić Grega Hancocka na czarnej liście. Coraz częściej myślę o amerykańskim żużlowcu, jako o jednym z nieproszonych klientów spożywczego z filmu Stanisława Barei.

Może nie powiesiłbym Grega Hancocka na tablicy z szyldem "tych klientów nie obsługujemy", ale krew się we mnie gotuje, jak widzę kolejne wyczyny uśmiechniętego Jankesa. Hancock jest potrzebny światowemu żużlowi, bo to jest jedna z tych osobowości, które nakręcają zainteresowanie dyscypliną. Z drugiej strony wiele jego zachowań zwyczajnie mnie irytuje. Get Well Toruń broni go ze wszystkich sił, ale mnie to nie przekonuje. Miejcie panowie trochę więcej szacunku dla siebie.

Naprawdę nie rozumiem, jak to możliwe, że facet, który ma lukratywny kontrakt w polskiej lidze nie znalazł chwili czasu, żeby do Torunia przylecieć, podziękować za dobrą współpracę i w błysku fleszów podpisać finansowy aneks. Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że był zajęty. Szacunek dla pracodawcy jest czymś oczywistym i nakazuje, że pewne rzeczy po prostu wypada zrobić. A tu nie tylko nie było wizyty, ale i blisko dwumiesięczne dzielenie włosa na czworo. Jacek Gajewski mówi, że niby Greg jest ostrożny, bo już się naciął. Nie róbmy z niego takiego świętoszka. Przecież wiedział co w Rzeszowie podpisuje. Każdy zawodnik jest zobowiązany do tego, by znać regulamin i wiedzieć pod czym składa autograf. Poza tym czy Toruń dał mu powód do tego, żeby miał w cokolwiek wątpić?

Hancocka szanowałem i będę szanował, jako sportowca, choć styl jego jazdy to tylko i wyłącznie uczta dla koneserów. Cóż bowiem może być pięknego w tym, że gość wygrywa starty i skutecznie ucieka goniącym go rywalom? Hancock jako człowiek, całe to jego postępowanie, jest jednak dla mnie nie do zaakceptowania. Generalnie to bardzo się dziwię Bartoszowi Zmarzlikowi, że podał Hancockowi rękę na podium w Melbourne i jeszcze się z nim wyściskał. Zrobił to z facetem, który chwilę wcześniej chciał go zrobić w konia i zabrać mu medal. Cały świat to widział. Jury zawodów to widziało i podjęło stosowną decyzję.

PS1. Giełda transferowa po sezonie zamknęła się w czternastu dniach. Jednak czy aby na pewno? A może 15 listopada zawodnicy podpisywali umowy z datą wsteczną? Może przychodzili i słyszeli od działaczy: "dzisiaj jest 14 listopada".

PS2: O Krzysztofie Mrozku było tydzień temu, ale dziś znowu kilka słów o moim ulubionym działaczu. Jego wywody przy okazji podpisania kontraktu Jake'a Allena były niesamowite. Założę się, że facet nie widział zawodnika na oczy, ale w swoim stylu dawał do zrozumienia, że on jest najmądrzejszy i żaden menedżer krwiopijca nie jest mu potrzebny. Brawa za wypowiedź pana, którego śmiało można nazwać szefem samorządowego zakładu budżetowego. Jakby ktoś chciał wiedzieć o co mi chodzi to polecam definicję.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: TOP-8 celem na Grand Prix

Źródło artykułu: