Miniony tydzień był niezwykle pracowity dla działaczy Indianerny Kumla. Włodarze Indian już kilkukrotnie przekładali kluczowe spotkanie z sponsorami, którzy są zainteresowani uratowaniem żużla w tym mieście.
Ostatecznie do rozmów z darczyńcami doszło w środę i czwartek. Efekty nie są jednak zbyt obiecujące. - Nie tak to miało wyglądać. Spotkanie nie było zbyt długie. Mieliśmy nadzieję, że przyjdzie na nie siedmiu sponsorów, a tymczasem pojawiło się trzech - powiedział Per-Ake Gerhardsson, członek zarządu Indianerny.
Długi klubu z Kumli szacowane są na ok. 4 mln koron szwedzkich (1,8 mln złotych). Każda z firm, które pojawiły się na czwartkowym spotkaniu, jest w stanie wesprzeć budżet Indianerny kwotą 500 tys. koron. To za mało, aby Indianie wyszli na prostą. - Są też sponsorzy, którzy chcą dać mniejsze kwoty, chociażby po 30 tysięcy koron. To też jest ważne dla nas wsparcie, ale te firmy chcą wiedzieć czy uda się uratować klub - dodał Gerhardsson.
Na niedzielę zaplanowano nadzwyczajne posiedzenie zarządu Indianerny. Na nim działacze mają debatować na temat przyszłości klubu. Włodarze mają nadzieję, że w proces ratowania Indian włączy się SVEMO. - Szwedzka federacja ma ostateczny głos w kwestii tego, co jest dla nas niezbędne, aby uratować Indianernę - stwierdził Dan-Ake Moberg, prezes klubu.
ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Znakomita końcówka gospodarzy (zobacz skrót) [ZDJĘCIA ELEVEN]