Zdzisław Fyda nie odpuszcza Leszkowi Demskiemu. Sędzia pokazuje dokumenty

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Zdzisław Fyda
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Zdzisław Fyda

Zdzisław Fyda odniósł się do słów Leszka Demskiego z wywiadu, którego udzielił portalowi WP SportoweFakty. Sędzia po raz kolejny odpiera zarzuty szefa polskich sędziów. Na potwierdzenie swoich tez przedstawia stosowne dokumenty.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedzielę Zdzisław Fyda skrytykował Leszka Demskiego, szefa polskich sędziów. - On kiedyś popełniał mnóstwo błędów, a teraz jest chodzącą alfą i omegą. Słyszę od innych, że wypowiada się i ocenia wszystkich na bieżąco w telewizji. Nie wiem, czy to jest dobry sposób (...). Niech pan sam oceni, czy to dobry szef. Ja nie wiem, w czym miałby być dobry, a w czym zły. Nie pokazał nic takiego, żeby być dobrym, a swoje za uszami też ma - mówił.

Demski odniósł się do jego zarzutów. - Sędzia nie jest od interpretacji regulaminu, ale od tego, by go stosować. Do pana Fydy to jednak nie docierało. Wielu sędziów popełnia błędy, ale potrafią zadzwonić i o tym porozmawiać. W tym przypadku tego nie było (...). Każdy popełnia błędy i podlega ocenie. Ja też je popełniałem i byłem za nie karany. Na pewno jednak nie byłem bezkarny i nie jestem alfą i omegą - przyznał.

Zdzisław Fyda nadal jest oburzony słowami szefa polskich sędziów. Uważa on, iż niesłusznie jest stawiany w złym świetle przez Demskiego.

Ponownie odnosi się on do kwestii Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych. Fyda wylicza kolejno cele SSŻ. - To między innymi wyeliminowanie oszukańczych działań wśród arbitrów, jasne zasady i jawne oceny pracy sędziów, równe traktowanie sędziów przy popełnianiu błędów regulaminowych, jasne i przejrzyste kryteria dla wyznaczania sędziów na poszczególne zawody, doskonalenie i podnoszenie kwalifikacji sędziów do prowadzenia zawodów, wspólne wypracowanie interpretacji i oceny sytuacji na torze (co uznać za jazdę faul, a co nie itp.) oraz współpraca i wymiana doświadczeń z arbitrami z innych krajów - mówi.

ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta

Dlaczego o tym przypomina? - W chwili powołania Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych do życia, jego członkami zostali wszyscy czynni sędziowie oprócz Jurka Najwera. Nie wiem dlaczego, może po prostu nie czuł takiej potrzeby, albo były inne przyczyny. Jako pierwszy ze struktur SSŻ wystąpił Leszek Demski - wyjaśnia Fyda. Z jakiego powodu?

- Stowarzyszenie nie chciało dać wiary jego zapewnieniom, iż start 15-letniego Piotra Pawlickiego w pożegnalnym turnieju Leigh Adamsa był startem pokazowym. Wszystkie wydawnictwa sportowe podały, że zawodnik startował i zdobył w tych zawodach jeden punkt. Potwierdza to również zapis wideo z tych zawodów. Stowarzyszenie chciało, aby Leszek Demski poniósł za to odpowiednią karę. Wielu z nas nie zostało już wtedy jego ulubieńcami. Ja byłem wtedy w Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia - oznajmia arbiter.

Przed poprzednim seminarium jesiennym sędziów Zdzisław Fyda poprosił o to, aby z uwagi na obowiązki zawodowe nie musiał na nie przyjeżdżać. Potwierdzeniem jego słów ma być jego wiadomość mailowa, w której zawarł swoją prośbę:

Zdzisław Fyda przedstawia nam także pismo, które w tamtym czasie otrzymał od Leszka Demskiego.

- Czy GKSŻ dysponuje jakimkolwiek pismem przesłanym przeze mnie w trakcie minionych sezonów o tym, że proszę o niewyznaczanie mnie w okresie rozgrywek żużlowych do sędziowań z uwagi na powiedzmy moje plany urlopowe? - pyta Fyda. - Ja posiadam takie, w których zapewniałem o pełnej dyspozycyjności w trakcie sezonu bez ograniczeń - oznajmia.
Trzeba zaznaczyć, że pismo szefa sędziów było odpowiedzią na zgłoszenie przez Fydę absencji na seminarium. Ostatecznie jednak arbiter przyjechał i był wyznaczany. Nie poniósł żadnych konsekwencji.

Zdzisław Fyda ma wątpliwości co do kary zawieszenia, którą otrzymał w związku z błędem z meczu 9. kolejki Nice PLŻ pomiędzy KSM-em Krosno a Polonią Bydgoszcz w ostatnim sezonie. Przestawia on nam dokument z 1 grudnia 2016 roku.

Czytamy w nim: "GKSŻ nie planuje wyznaczania Pana do sędziowania zawodów żużlowych". Leszek Demski w swojej ostatniej wypowiedzi twierdził z kolei: "sędzia Fyda mówi, że otrzymał dwuletni zakaz sędziowania, a fakty są takie, że został zawieszony na pięć miesięcy. Na dwa lata został odsunięty od prowadzenia zawodów ligowych. Poza ligą mógł jednak w tym sezonie funkcjonować".

Zdaniem Zdzisława Fydy, słowa szefa polskich sędziów są niespójne. - Skąd zatem stwierdzenie Leszka Demskiego, że poza ligą mogłem w tym sezonie funkcjonować? - pyta, a my wyjaśniamy, że pan Fyda ma też wcześniejsze pismo z decyzją Komisji Dyscyplinarnej, gdzie pisze, że otrzymał karę 5 miesięcy zawieszenia.[nextpage]
Kolejny zarzut Zdzisława Fydy dotyczy oceny bieżącej po meczu KSM Krosno z Polonią Bydgoszcz, w którym arbiter popełnił błąd w ostatnim wyścigu. - Po moim sławetnym spotkaniu w Krośnie miałem średnią ocen 4,8 według pana Demskiego - mówił Fyda. Demski odpowiedział: - Pan sędzia mówi o notach wystawianych przez Tygodnik Żużlowy, GKSŻ nie ma wpływu na oceny w mediach. Zdzisław Fyda pokazuje dokument, w którym widać, że średnia ocena 4,8 nie była wystawiona przez Tygodnik Żużlowy.

- Bieżąca ocena średnia 4,8. To były moje ostatnie zawody. Po nich już mnie nie wyznaczono. Wcześniejsze oceny z zawodów również posiadam. To nie mnie pomyliła się ocena - twierdzi Zdzisław Fyda. Akurat w tej kwestii naszym zdaniem obaj panowie mogli się jednak nie zrozumieć. Fyda mówi o ocenie ogólnej, a Demski o ocenie za dane zawody. Nie zmienia to jednak faktu, iż ocena 4,8 nie pochodziła z mediów.

Obaj panowie pokłócili się również o Grzegorza Czarneckiego, choć ta sprawa jest chyba najmniej istotna. - Jeżeli ktoś się orientuje, to Grzegorz Czarnecki to jest fachura nie z tej ziemi, mechanik od wyścigów motocyklowych i samochodowych. W tej dziedzinie ma wszystko w jednym palcu - powiedział Fyda. Riposta Demskiego brzmiała tak: - Skoro pan Fyda opowiada o jednym z arbitrów, że to fachura nie z tej ziemi, a nigdy na oczy nie widział jak prowadzi zawody, to ocena też mogła mu się pomylić.

Fyda odpowiada krótko. - Nie powiedziałem ani słowa o jego predyspozycjach sędziowskich za pulpitem - kończy temat.

Leszek Demski zarzucił sędziemu Fydzie dwa poważne błędy - jeden podczas meczu w Krośnie, a drugi w czasie Eliminacji Złotego Kasku w Krakowie, 31 marca 2016 roku. - Błędnie podał kolejność zawodników w klasyfikacji generalnej. Jak mógłbym wyznaczyć na ligę sędziego, który nie wie, kto ile zdobył punktów i jakie zajął miejsce? - wyjaśniał szef polskich sędziów.

Zdzisław Fyda przedstawia fragment zapisu protokołu z tych drugich zawodów, które były przez niego prowadzone. - Jak widać, sekretarz zawodów popełnił błąd pisarski. Dwa razy napisał miejsce XIII, a brakuje XII.

- O tym fakcie poinformowałem w sprawozdaniu z zawodów - informuje Zdzisław Fyda i na dowód swoich słów pokazuje wspomniany przez siebie dokument, w którym wyjaśnia, że błąd leżał po stronie sekretarza.
Wyjaśnimy, że sędzia powinien był, po zauważeniu błędu, wydrukować poprawiony protokół. W innym razie błąd przypisywany jest rozjemcy.

Zdzisław Fyda porównuje zgrzyt z Krakowa z inną sytuacją na polskich torach. - Jakie konsekwencje poniósł sędzia, który w finale pewnych rozgrywek ustalił błędną kolejność na pozycjach medalowych i zawodnicy po dekoracji wymieniali się sami między sobą medalami, kiedy zorientowali się o pomyłce sędziego? - pyta sędzia. Nam wydaje się, że może mu chodzić o ostatnią rundę Ligi Juniorów z 2015 roku, którą prowadził Remigiusz Substyk. Sędzia ten źle policzył punkty w klasyfikacji generalnej i przydzielił brązowy medal Unii Leszno, który chwilę później trzeba było oddać Stali Rzeszów.
Wyjaśnijmy, że Substyk za wspomniane przez Fydę zawody poniósł karę. Natomiast ten ostatni za błąd w protokole nie został ukarany.

Arbiter z Krakowa ma również zastrzeżenia co do sposobu wyznaczania sędziów do zawodów. - Jakie to są kryteria, skoro jeszcze przed ogłoszeniem wyników z testów regulaminowych wytypowani byli sędziowie i tylko oni poddawani byli pobieraniom miary na nowe stroje do Ekstraligi? - pyta Fyda.
Z naszych informacji wynika, że GKSŻ nie opublikował listy sędziów poszczególnych grup.

Leszek Demski poruszył także temat błędu w meczu krośnian z bydgoszczanami. - Po tamtym feralnym meczu KSM-u Krosno z Polonią Bydgoszcz sędzia nawet nie zadzwonił i nie wytłumaczył swojej decyzji. Wielu sędziów popełnia błędy, ale potrafią zadzwonić i o tym porozmawiać. W tym przypadku tego nie było - przyznał.

Zdzisław Fyda odpowiada: - Nie mam zwyczaju dzwonić. Ostatni raz do szefa sędziów i do przewodniczącego GKSŻ zadzwoniłem prawie dziesięć lat wcześniej, aby przekazać informację, iż istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że Michał Matula, który uczestniczył w koszmarnie wyglądającym upadku, może go nie przeżyć. I tak się stało. A zawody wtedy przerwałem po szóstym wyścigu. To był mój jedyny wykonany telefon w sprawie meczów czy zawodów - wyjaśnia arbiter.

Sędzia nie zamierza już więcej polemizować z Leszkiem Demskim. - On pokazał, kto tu rządzi i jakie są tego konsekwencje, jeśli nie jest się jego sprzymierzeńcem. GKSŻ działa skutecznie. W Stowarzyszeniu Sędziów Żużlowych pozostało już teraz tylko pięciu czynnych sędziów sportu żużlowego - kończy.

Na koniec Zdzisław Fyda ma jednak pytanie do szefa polskich sędziów. - Kolega Leszek Demski stwierdza, że każdy popełnia błędy i on też je popełniał i ponosił tego konsekwencje. Moje pytanie jest takie: a za jakie (które) przewinienia i w jakiej formie kolega Demski został ukarany? - kończy.

Główna Komisja Sportu Żużlowego zajęła stanowisko w tej sprawie:

Sędziowie potrzebują arbitrażu

- Konflikt, który toczy się od kilku tygodni na łamach mediów, nie jest pozbawiony merytorycznej doniosłości, jednak obecnie traci swoją konstruktywną wartość, gdyż nie jest to jedynie polemika z ustaleniami - mówi Agnieszka Ratowska, rzecznik GKSŻ. - Po stronie Zdzisława Fydy pojawiło się silne rozżalenie i chęć wypunktowania pojedynczych osób, zasiadających na konkretnych stanowiskach na przestrzeni lat. Nie widzę sensu wywoływania do tablicy szeregu osób, gdyż emocje nie są dobrym doradcą, a w tej sprawie należałoby dyskutować z faktami. Fakty są takie, że Zdzisław Fyda popełnił błędy a Główna Komisja Sportu Żużlowego ma prawo zrezygnować z sędziego, który nie spełnia oczekiwań - tłumaczy.

W powyższym świetle warto przywołać wskazania konkretnych tez z którymi nie zgadza się Zdzisław Fyda, o rzekomej niekaralności Leszka Demskiego. Są to argumenty, które mijają się z prawdą, gdyż sędzia Demski między innymi był karany zawieszeniem na 6 miesięcy oraz zawieszeniem na 3 miesiące. Ponadto, w swoich wcześniejszych wypowiedziach przyznał, że w czasie, gdy w sposób czynny pełnił rolę arbitra, zdarzało mu się popełniać błędy. Decyzja, o wystąpieniu z szeregu Stowarzyszenia Sędziów Żużlowych (SSŻ), podyktowana była natomiast niezdrową atmosferą, jaka zaczęła towarzyszyć w tej organizacji. - Ze stowarzyszenia wystąpiłem bo według swojego założenia miało bronić sędziów, a niestety przyczyniało się do tworzenia dość niezdrowej atmosfery wśród sędziów. Z tego powodu zrezygnowali też inni koledzy - skomentował Leszek Demski.

- Dalsza polemika na łamach mediów, jest bezzasadna i nie prowadzi do wyciągnięcia logicznych wniosków z dyskusji. Należy ją zatem zakończyć, akceptując obecny stan rzeczy, w myśl zasady "Dura lex, sed lex" - kończy Agnieszka Ratowska.

Źródło artykułu: