Czy kask może się odpiąć sam? Są feralne modele

Przypuszcza się, że przyczyną śmierci Krystiana Rempały mogło być niezapięcie kasku. Z tą teorią polemizuje Jan Krzystyniak. - Widziałem już feralne kaski, które same potrafiły się odpinać - przekonuje.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Żużel WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Żużel

Śledztwo w sprawie śmierci Krystiana Rempały zostało umorzone. Prokuratura Rejonowa w Rybniku stwierdziła, że zawodnik jadąc w feralnym biegu prawdopodobnie nie miał zapiętego kasku.

Swoją teorię ma jednak w tej sprawie były żużlowiec, Jan Krzystyniak. Twierdzi, że sytuacja, kiedy zapięty kask w czasie wypadku się odpina i spada z głowy zawodnika, jest możliwa. - Sam przeżyłem taką historię na własnej skórze. Było to lata temu, tuż po zdaniu licencji. Pamiętam, że zapiąłem kask, a on mimo wszystko mi się odpiął i zleciał z głowy. A było to w czasach, kiedy zapięcia kasków były mocniejsze niż teraz - wspomina Jan Krzystyniak.

Niedawno informowaliśmy o eksperymencie z kaskiem. Prokurator Karina Kakala stwierdziła po nim, że zdjęcie z głowy prawidłowo zapiętego kasku nie jest możliwe. Miał potwierdzić to przeprowadzony eksperyment. - To prawda, że zapięty kask na ogół nie może spaść z głowy. Są jednak wyjątki. Może się okazać, że jeden na tysiąc kasków będzie wadliwy. Nie wszystkie, które wypuszcza się na rynek, przechodzą przecież testy. Te odbywają się wyrywkowo i zawsze istnieje jakieś ryzyko, że żużlowiec dostanie wadliwy sprzęt. Uważam więc, że na podstawie jednego kasku nie powinno się wyciągać stuprocentowych wniosków - zaznacza Krzystyniak.

Nasz rozmówca przypomina zresztą, że tragicznie zmarły Rempała to nie jedyny zawodnik, któremu w czasie zawodów spadł kask z głowy. - Podobnie wyglądało to w przypadku Krzyśka Kasprzaka podczas Kryterium Asów w Bydgoszczy. Pamiętam ten makabryczny wypadek, który wyglądał tak, jakby żużlowcowi oderwało głowę. Zawodnik też wtedy zarzekał się, że miał zapięty kask i ja mu wierzę. Sytuacji, gdy kaski fruwały po torze, widziałem zresztą więcej - dodaje Krzystyniak.

W środowisku żużlowym pojawiają się głosy, że żużlowcy powinni być w kwestii zapinania kasków pilnowani. Krzystyniak uważa jednak, że są oni wystarczająco odpowiedzialni. - Po prostu nie wierzę, by dochodziło do sytuacji, gdy jakiś żużlowiec wyjeżdża na tor bez zapiętego kasku. Ich nie trzeba w tej sprawie pilnować, bo sami doskonale wiedzą, jakie to zagrożenie. Nigdy w czasie swojej kariery nie spotkałem się z tym, by ktoś nie zapiął kasku. Wierzę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, to ktoś by to zauważył - kwituje.

KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Asysta i pudło Teodorczyka. Zobacz skrót meczu Anderlecht - Zulte [ZDJĘCIA ELEVEN]


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy podzielasz zdanie Jana Krzystyniaka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×