Falubaz się cieszy, że Doyle nie pojechał na obóz. Wyjazd mógłby mu zaszkodzić

WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Jason Doyle
WP SportoweFakty / Wojciech Klepka / Jason Doyle

W Ekantor.pl Falubazie nikt nie miał do Jasona Doyle'a pretensji o to, że ten nie wybrał się na zgrupowanie zespołu w górach. Przyznają nawet, że taki wyjazd mógłby mu zaszkodzić, gdyż organizm Australijczyka nie jest przyzwyczajony do mrozów.

Od 12 lutego zawodnicy oraz sztab szkoleniowy Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra przygotowują się do nadchodzącego sezonu na obozie w górach. Nie licząc kontuzjowanego juniora - Damiana Pawliczaka, jedynym nieobecnym jest Jason Doyle. W klubie słyszymy, że dobrze się stało, bo taki wyjazd niekoniecznie wyszedłby mu na dobre.

Żużlowiec przez ostatnie tygodnie przebywał w słonecznej Australii, gdzie trwa obecnie lato. - Jego organizm przywykł więc do zupełnie innych temperatur - tłumaczy klubowy lekarz, Robert Zapotoczny.

W Zielonej Górze wyszli z założenia, że obecność Doyle'a na zgrupowaniu, gdzie zawodnicy trenują w mroźnych temperaturach, niekoniecznie wyszłaby mu na dobre. Australijczyk mógłby na dobrą sprawę osłabić tam swój organizm.

Doyle wraca już w każdym razie do Europy i w marcu powinien być częstym bywalcem w Zielonej Górze. Sztab szkoleniowy będzie chciał go zobaczyć na treningach i podczas sparingów. Sam Australijczyk przekonuje, że po kontuzji, która w pewnym momencie stanowiła duże zmartwienie, nie ma już śladu. - My też o Jasona jesteśmy spokojni. Pozostajemy w nim kontakcie i wiemy, że wszystko jest w porządku. Nic nie wskazuje więc na to, by miał mieć ze zdrowiem jakiekolwiek problemy - komentuje lekarz Falubazu.

ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem

Źródło artykułu: