- Warszawa to szczególne miejsce dla każdego Polaka, a po tym jak wyglądały dwa pierwsze Grand Prix, także dla żużla - twierdzi Jan Krzystyniak, były zawodnik i trener m.in. Unii Leszno. - Każdy kibic naszej dyscypliny przynajmniej raz powinien pojechać na PGE Narodowy. Dużą atrakcją dla fanów jest już sama organizacja zawodów pod dachem - kontynuuje. - Inaczej słychać tumult kibiców, inaczej "grają" motocykle. Do tego kibice z całej Polski, którzy potrafią stworzyć niezapomnianą atmosferę. Ważne, abyśmy w tym dniu pokazali, że łączy nas miłość do wspaniałej dyscypliny.
Fani Unii Leszno w Warszawie kibicować będą przede wszystkim Piotrowi Pawlickiemu, ale nie oznacza to braku dopingu dla pozostałych reprezentantów kraju. - Nasi kibice muszą stawić się w Warszawie w komplecie, bo to będzie polski rok w Grand Prix - twierdzi Krzystyniak. - Moimi faworytami do wygrania całego cyklu są Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek. Dwójka pozostałych wcale nie będzie gorsza. Realne jest, że wszyscy zajmą miejsce w pierwszej ósemce. Jestem też spokojny o wynik turnieju w Warszawie. Wreszcie powinniśmy usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego.
Do Warszawy wybierają się także kibice z ośrodków poza ekstraligowych. - Kibice z Wielkopolski są rozkochani w żużlu, a Grand Prix w Warszawie pozwala im się zjednoczyć - uważa Henryk Jasek, trener Kolejarza Rawicz. - Byłem już na Grand Prix w Warszawie i zrobię wszystko, aby także w tym rok znaleźć się na PGE Narodowym - mówi Jasek. - Kto raz tam był, to zakocha się w tym obiekcie, a na dodatek dzięki żużlowi jest tam niepowtarzalny klimat - dodaje.
Oprócz turnieju w Warszawie, Grand Prix w Polsce odbywa się także w Gorzowie i Toruniu. - To jednak turniej w stolicy jest niepowtarzalny - uważa Jasek. - Ten stadion jednoczy polski żużel. Wiadomo, że nasi kibice są bardzo przywiązani do swoich klubów, ale w tym dniu jest trochę inaczej. Marzy mi się taki sektor klubów z Wielkopolski. Gdzie kibice z Rawicza, Ostrowa czy Leszna zasiądą razem obok siebie.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
Zdaniem Henryka Jaska, Grand Prix 2017 powinno należeć do Polaków. - Oni mają taki błysk w jeździe, a niekoniecznie mają to pozostali uczestnicy - twierdzi Jasek. - Cała nasza czwórka to klasa światowa i każdego stać na włączenie się do walki o medale. Już turniej w Warszawie powinien pokazać wielką moc naszych zawodników. Nie odbieram szans innym, ale wierzę, że przed nami sezon, w którym zdominujemy walkę o złoto.
Reaktywujący sport żużlowy Poznań również będzie przyglądał się najważniejszym zawodom cyklu Grand Prix. - Im więcej wydarzeń żużlowych odbywa się w Warszawie, tym lepiej dla całej dyscypliny - uważa Arkadiusz Ładziński, prezes PSŻ Poznań. - Wysoka frekwencja na PGE Narodowym potwierdza, że w Polsce wciąż jest głód żużla. Jestem przekonany, że wśród tłumów będzie wielu fanów z Wielkopolski, a także z Poznania, gdzie speedway jest coraz bardziej popularny. Prezes Ładziński ma swoich faworytów na cykl 2017. - To Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik i to właśnie w takiej kolejności - mówi. - To może być sezon Macieja. Natomiast Bartkowi trudno będzie powtórzyć wynik z minionego sezonu. W tak mocnej stawce nie da się co roku stawać na podium. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby dwóch Polaków zdobyło medale.
Zdaniem Ładzińskiego to będzie biało-czerwony cykl SGP. - W końcu prawie co bieg pod taśmą stanie Polak, a to musi się przecież podobać kibicom - podkreśla. - Pod względem obsady będzie to najtrudniejsze Grand Prix od kiedy pamiętam. Oprócz naszej czwórki jest przecież jeszcze jedenastu znakomitych zawodników. Oby się tylko nie okazało, że duża liczba naszych nie stanie się handicapem. Może przecież dojść do sytuacji, że cała nasza czwórka stanie pod taśmą. Dla polskich kibiców będzie to jednak wyjątkowo interesujący cykl.
Bilety na 2017 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland ciągle można kupować w punktach sprzedaży bezpośredniej (salony Empik i punkty STS w całej Polsce), a także za pośrednictwem strony kupbilet.pl/sgp2017.