- Zaraz po upadku nie mogłem oddychać. Ludzie pytali mnie gdzie boli, ale ja kompletnie nie kontaktowałem, ponieważ nie mogłem złapać tchu. Dopiero kilka godzin po wypadku zdałem sobie sprawę z tego, co się stało. Znajomi powtarzają mi, że nigdy nie zapomnę swoich dwudziestych pierwszych urodzin - cały dzień spędziłem w szpitalu, miałem mnóstwo gości, a kilku z nich wpadło z tortem. Po tym nieszczęśliwym zdarzeniu zostało we mnie jeszcze trochę adrenaliny, ale nie mogę doczekać się powrotu na tor. W końcu to tylko kontuzja i każdy żużlowiec musi się z nią liczyć, wkładając kask na głowę. Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagają mi w czasie kontuzji: lekarzom, personelowi szpitalnemu oraz zarządowi mojego klubu - powiedział Smith, którego przerwa w startach planowana jest na około sześć tygodni.
Kozza Smith: Nie mogę doczekać się powrotu na tor
19 marca był pechowym dniem dla Kozzy Smitha. Młody Australijczyk podczas sparingu pomiędzy Ipswich Witches a The Lakeside Hammers zanotował upadek i doznał obrażeń płuca, żeber, barku oraz ramienia. Żużlowiec Wiedźm czuje się jednak coraz lepiej i został już wypisany ze szpitala.
Źródło artykułu: