Zwycięzcą niedzielnego turnieju okazał się Grigorij Łaguta, a więc podopieczny Kokina. Jakie pierwsze wrażenia po rozegraniu tych zawodów miał opiekun Lokomotivu? - Było w porządku, jestem zadowolony, że udało się w końcu rozegrać jakiś turniej, że zawodnicy pościgali się spod taśmy. Nie stawiałem żadnych zadań przed moimi podopiecznymi, założeniem było to, by pojeździć na spokojnie. W końcówce było już widać, że niektórzy zawodnicy się rozjeździli. Jeśli miałbym użyć szkolnej skali do ocenienia jazdy moich żużlowców, to postawiłbym im czwórkę z plusem - tłumaczy Nikołaj Kokin.
Po spędzeniu pięciu dni w południowej Wielkopolsce Łotysze wracają do domów, aby przygotować się do pierwszego meczu w nowym sezonie. - Od razu po odjechaniu treningu punktowanego z Kolejarzem wsiadamy w samochody i wracamy na Łotwę. W domu czeka nas przecież dużo roboty, wszak piątego kwietnia mamy już pierwszy mecz sezonu przed własną publicznością. Aktualnie pada u nas deszcz i nie wiadomo, w jakim stanie jest tor - wyjaśnia Kokin.
W związku z tym, że były zawodnik, a obecnie trener Lokomotivu przebywa w Polsce, nie jest w stanie przekazać konkretnej informacji na temat tego, jak duże są szanse na to, by nie odbył się mecz z GTŻ-em Grudziądz. - Jako, że jesteśmy już od tygodnia poza domem, to naprawdę ciężko mi powiedzieć, jak wygląda u nas sytuacja. Wiem tylko tyle, ile powiedzą mi bliscy, gdy dzwonię do domu. Mówią oni, że w Daugavpils pada deszcz. Na chwilę obecną nie mogę powiedzieć, czy uda się przygotować odpowiednio tor. Trzeba przyjechać do domu i to sprawdzić. Każda opcja wchodzi w grę, być może będziemy musieli przełożyć mecz z Grudziądzem, być może normalnie się on odbędzie. Prognoza pogody na rozpoczynający się tydzień dla Łotwy jest dobra, a co będziemy mogli zrobić z torem, to się okaże, gdy wrócimy - kończy trener Loko.